Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Benedykt w arafatce

Pielgrzymka papieża w Jordanii

Z zakończonej pielgrzymki Benedykta XVI do Jordanii więcej ludzi zapamięta, że papież dostał w prezencie arafatkę i że nie zdjął butów w meczecie w Ammanie, niż treść jego przemówień.

Arafatka jest mocno naładowana symboliką polityczną i zapowiada może najtrudniejszy etap obecnej wizyty Benedykta w Ziemi Świętej - wyprawę na okupowany przez Izrael Zachodni Brzeg, krainę spornych osiedli żydowskich i obozów uchodźców palestyńskich. Choć w istocie wizyta papieża Niemca w Izraelu jest także obarczona podobnym ryzykiem. Każde słowo, każdy gest, nawet przemyślany, może tu nabrać nieoczekiwanie nowych znaczeń i zrujnować zaplanowany efekt.

W Jordanii Benedykt uniknął błędu z Ratyzbony i nie sprowokował muzułmańskich protestów. I to mimo że nie ugiął się (słusznie) przed fundamentalistami domagającymi się, by nie wpuszczać go do Jordanii, jeśli nie przeprosi za Ratyzbonę (przeprosił wiele razy). Ceną za względnie spokojny przebieg wizyty była jej dość bezbarwna poprawność.

Nie ma porównania z pielgrzymką Jana Pawła II w 2000 r., której szlak w Jordanii pokrył się zresztą z trasą Benedykta prawie całkowicie. Papież Wojtyła do dziś jest pamiętany jako ten, który błyskawicznie przełamywał bariery nieufności w zetknięciu z wyznawcami innych religii, w tym z muzułmanami. Benedykt tego daru nie posiada. Lepiej się czuje na kameralnych spotkaniach z liderami niż na stadionach na spotkaniach z masami. Homilia Benedykta na mszy w Ammanie trwała wszystkiego 13 minut. Liderzy się cieszą, wierni mogą być odrobinę zawiedzeni.

Wizyta posłuży bardziej interesom Jordanii niż Watykanu. Jordania pokazała się światu jako miejsce godne zaufania, dokąd człowiek z Zachodu może przyjechać bez obaw. A także jako pośrednik między Zachodem i światem islamu.

A co zyskał Watykan? Kolejną okazję, by zaprezentować muzułmanom uśmiechniętego papieża z gałązką oliwną w wyciągniętej do nich ręce. Ale czy arabscy chrześcijanie, ostatnio ostro prześladowani w Iraku i Strefie Gazy, poczuli się dzięki temu bezpieczniej? Kościół rzecz jasna musi prawić o pokoju, dialogu i wzajemnym poszanowaniu, ale od słów do faktów droga jest tutaj, w Ziemi Świętej, wyjątkowa długa.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną