Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Co zapamiętamy z tej pielgrzymki

Benedykt na Bliskim Wschodzie

Dla chrześcijan i żydów odwiedziny w meczetach nie mają szczególnej mocy perswazyjnej, z kolei na chrześcijanach Arabach większego wrażenia nie robią odwiedziny papieża w świętych miejscach judaizmu

Jak na sędziwego miłośnika myśli, Benedykt XVI dzielnie stawił czoło wyzwaniom klimatu i pogmatwanej polityki podczas swej pielgrzymki do Ziemi Świętej, a po laicku mówiąc wizyty oficjalnej w Jordanii, Izraelu, Autonomii Palestyńskiej. To trzecia w najnowszej historii podróż głowy Kościoła rzymskiego w ten rejon Bliskiego Wschodu. Mało kto pamięta jednak wizytę Pawła VI w 1964 r. Była przełomowa i udana, ale nie było jeszcze globalnych telewizji i ów sukces Pawła VI pamiętają dziś głównie historycy Kościoła. Co innego wyprawa Jana Pawła II w jubileuszowym roku dwutysiąclecia chrześcijaństwa. Papież, też przecież u końca życia, zostawił po sobie trwałe wizualne znaki: łzy w Sali Pamięci Instytutu Yad Vashem, zwitek z modlitwą w szczelinie Zachodniej Ściany. Prosty, ekspresyjny komunikat, jak ważne i ścisłe są związki chrześcijaństwa z judaizmem.

Wizyta Benedykta takiego symbolicznego spadku raczej nie zostawi. Dla chrześcijan i żydów odwiedziny w meczetach nie mają szczególnej mocy perswazyjnej, z kolei na chrześcijanach Arabach większego wrażenia nie robią odwiedziny papieża w świętych miejscach judaizmu, zaś opinii izraelskiej nie uskrzydlają wezwania do dialogu czy „sojuszu cywilizacji”.

Największą szansę, by stać się takim pożądanym dziś w świecie globalnej komunikacji symbolem wizyty, ma może scena ze spotkania międzyreligijnego w Nazarecie, kiedy wszyscy liderzy z papieżem w środku śpiewali, trzymając się za ręce, rytmiczną piosenkę – apel o pokój dla tej ziemi. Tyle że Watykan zawdzięcza to inwencji pewnego rabina z Jerozolimy, a nie własnej.

Przyznajmy jednak, że ktokolwiek byłby dziś papieżem, zapewne nie radziłby sobie lepiej niż Benedykt. W końcu pokoju ani pojednania nie udało się zaprowadzić na Bliskim Wschodzie przywódcom lokalnym i światowym, mającym nieporównanie większe środki i możliwości uprawiania polityki. Najważniejsze więc jest to, że Benedykt pokrzepił przynajmniej na duchu topniejącą dramatycznie w kolebce chrześcijaństwa wspólnotę samych chrześcijan.

Polityka 21.2009 (2706) z dnia 23.05.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Oryginalny tytuł tekstu: "Co zapamiętamy z tej pielgrzymki"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną