Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Thriller trwa

Jackson - ofiara mediów

Fot. ChiBart, Flickr, CC by SA Fot. ChiBart, Flickr, CC by SA
Spektakl wokół śmierci Michaela Jacksona to nie tylko poszukiwanie sensacji przez media. To również ból głowy po moralnym kacu.

Zmarły w wieku 50 lat Michael Jackson był gwiazdą, żył jak gwiazda i odchodzi jak gwiazda. Od jego tajemniczej śmierci mija właśnie tydzień, a w globalnej przestrzeni medialnej król muzyki pop wciąż pozostaje tematem numer jeden. Portale internetowe i telewizje informacyjne prześcigają się w kolejnych doniesieniach. Dlaczego umarł? Co się działo w jego posiadłości w ostatnich tygodniach czerwca? Czy był uzależniony od leków i narkotyków? Kto przejmie opiekę nad dziećmi? Czy to w ogóle były jego dzieci? Kto zajmie się jego majątkiem? Czy w ogóle ma majątek? Te pytania są non-stop odmieniane i powtarzane.

Trwa więc mielenie i przeżuwanie śmierci w trybach masowej kultury. Brukowce i portale plotkarskie wpuszczają w obieg coraz bzdurniejsze wyznania i teorie. Taka już ich rola w tym scenariuszu, trudno się dziwić (pamiętamy śmierć księżnej Diany). Ale nawet tzw. „media poważne" wykazują wręcz obsesyjne zainteresowanie tematem. Wiele wątków z ostatnich lat życia gwiazdora to - co tu ukrywać, mówię to jako dziennikarz - historia pasjonująca, wielowarstwowa, z której można by napisać świetną książkę czy nakręcić doskonały film (niewątpliwie wkrótce powstaną).

Tak zmasowanej kampanii promocyjnej trudno się oprzeć i nic dziwnego, że krążki Jacksona, jak za dawnych lat, błyskawicznie znikają ze sklepowych półek. Choć jeszcze do niedawna w supermarketach można je było znaleźć na wyprzedażach, w koszach z płytami za przysłowiową złotówkę. Dziś w sklepie internetowym Amazon 10 na 10 bestsellerów to właśnie albumy zmarłego króla. Raz jeszcze triumf, tym razem zza grobu. To kolejny dowód na zmienną fortunę i niestałość publiki w świecie pop-kultury.

Myślę jednak, że cała ta histeria ma drugie dno. Nieprzypadkowo pokazany przez CNN film z prób przed koncertami jest dziś najczęściej oglądanym video w internecie. Przez ostatnie kilka lat media głównie kopały Jacksona. Zrobiono z niego upadłą gwiazdę, anorektyczną kukłę, uszminkowanego pajaca pociętego przez skalpele, uwikłanego w procesy o pedofilię dziwaka. Z wiernych fanów się podśmiechiwano. O muzyce pisano niewiele i zazwyczaj źle. Nikt nie zgłębił tego - co wiemy już dziś - fascynującego tematu. Bo łatwiej i bardziej sexy jest pisać o upadku.

Teraz my - ludzie mediów - mamy chyba moralnego kaca. Na filmie wideo nakręconym na dwa dni przed śmiercią widzimy gwiazdora uśmiechniętego, w doskonałej formie, tańczącego jak za dawnych lat. Widzowie, nastawieni na blamaż, są zaskoczeni. W tle na ostatnim wideo słyszymy bardzo dobry utwór i jakże symptomatyczne słowa - „They don't care about us". Nikogo tak naprawdę nie obchodzimy - śpiewa Jackson. Komentatorzy nagle przypominają sobie, że zmarły gwiazdor to był jednak wielki muzyk i showman. Okazało się, że przez ostatnie lata skomponował i nagrał kilkadziesiąt piosenek.

Michael odchodzi jak na gwiazdę przystało, z rozbłyskiem medialnej supernowej. Wierni fani odczuwają schadenfreude. 13 lipca miała ruszyć światowa trasa, planowana jako wielki come-back. Ciekawe, co media by napisały po pierwszych koncertach.

 

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną