Spotkanie w Kijowie premierów Donalda Tuska i Julii Tymoszenko ociekało lukrem i wazeliną. Oboje premierzy zapewniali się wzajemnie , że przygotowaniom do Euro 2012 nic nie zagraża i wszystko, co należy będzie zbudowane oraz gotowe na czas. Tymoszenko podziwiała wysiłki Polski, Tusk chwalił determinację Ukrainy i dobrą współpracę na wszystkich frontach. No, gdzieś w tle czai się wprawdzie kryzys finansowy, ale i taki przeciwnik nie jest straszny. Ukraiński Parlament, na okoliczność mistrzostw, zrobił nawet chwilową przerwę w blokowaniu mównicy i zgodził się niemal jednogłośnie zwiększyć finansowanie przygotowań o 1,5 mld. hrywien. - Wszyscy, którzy rozsiewają informacje, że nie damy rady, głoszą nieprawdę - oświadczyła pani premier, dając wyraźny odpór prezydentowi Juszczence, który raz po raz krytykuje budżet i jakość prac rządu.
Tymczasem rzeczywistość jest mniej optymistyczna. Wiadomo, że stan infrastruktury na Ukrainie, w miastach - gospodarzach imprezy odbiega od standardów i wymagań UEFA. Drogi, hotele, lotniska - to wszystko jest nie gotowe i właśnie w te inwestycje najmocniej uderza kryzysowa sytuacja. Stadiony w większości sfinansowali prywatni inwestorzy, czyli rodzimi oligarchowie. Ale na drogi i lotniska już nie wyłożą ani dolara. Zresztą, sami też zubożeli. Światowe sieci hoteli jakoś się nie palą z inwestowaniem daleko od stolicy, bo po Euro trzeba by dokładać do interesu i wziąć sobie na głowę kłopot. Może uda się jednak połączyć drogi w okolicach przejść granicznych, może zdąży się udrożnić normalny (wąski) tor z Przemyśla do Lwowa? Przecież był, tylko gdzieś się zapodział. Polski minister infrastruktury dwoi się i troi, żeby się ta sztuka udała. A szanse Lwowa rosną, bo wprawdzie nie ma wciąż stadionu, ale sypialnię można będzie urządzić po polskiej stronie. Na to wszystko nakładają się prezydenckie kampanie wyborcze, na Ukrainie i w Polsce. - Piłka jest ważna, ale nie aż tak, żeby zawieszać demokrację - wyjaśnił premier Tusk, zagadnięty czy polityczne gry nie przeszkodzą grom na boisku. Na Ukrainie kampania już się zaczęła, a u nas pewnie ruszy niebawem.
Patrząc na Tuska i Tymoszenko uniesposób uniknąć wrażenia, że oni sami już widzą się w roli otwierających Euro 2012 prezydentów obu krajów. A wszystko i tak rozstrzygnie się 30 listopada, kiedy UEFA zdecyduje nieodwołalnie czy cztery ukraińskie miasta dostaną placet na organizowanie rozgrywek, czy może tylko dwa. Dziś radość kończy się wyłącznie na składanych deklaracjach.