Ranking wydarzeń to nie jest może typowy sposób opowiadania historii, która ma przecież swoją logikę, następstwo faktów, ciągłość. Słowem, jest łańcuchem zdarzeń i zjawisk, które dopiero jako całość nabierają właściwego sensu. Ale zbiorowa pamięć nie musi krępować się naukowymi wymogami. W świadomości społecznej pozostają ślady emocji, przeżyć, subiektywna hierarchia tego, co było w przeszłości na tyle ważne, aby przy sondażowym pytaniu samo się narzucało. I nie chodzi tu o ścisły ranking, wszak respondenci badania mogli wskazać aż siedem wydarzeń, nie układając ich w wartościującej kolejności. Dlatego lepiej mówić o grupach zdarzeń ważniejszych i mniej istotnych – tak jak zapisały się w tej pamiętanej, a nie akademickiej historii.
Warto tu dodać, że nie było celem sondażu jednoznaczne interpretowanie najnowszych dziejów, ale tylko określenie, na ile silne, z plusem lub minusem, było oddziaływanie różnych faktów. Motywacji stojących za typowaniem zdarzeń można się tylko domyślać.
Wskazanie na śmierć Jana Pawła II jako wydarzenie centralne ćwierćwiecza powinno być chyba odczytane jako hołd dla postaci – uznanie przez współczesnych Polaków duchowej, ponadczasowej, katolickiej i patriotycznej roli i opiekuńczości polskiego papieża, lecz jednak nie roli doraźnej politycznie, wplątanej w lokalność nadwiślańską Trzeciej i Czwartej RP. Jan Paweł II był ostatnim powszechnym autorytetem, także dla wielu niewierzących osób. Jego odejście oznaczało zatem zniknięcie istotnego drogowskazu, zasadniczej instancji, do której odwoływał się zarówno Kościół, jak i politycy – choćby w kwestii przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.
Nie dziwi umieszczenie na wysokich miejscach przystąpienia Polski do UE i wstąpienia do NATO.