Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Strona główna

Ojcowie Założyciele III RP dla POLITYKI o tym, co z Polską za kolejnych 25 lat

Polityka
Lech Wałęsa, Henryk Wujec, Stanisław Ciosek i Andrzej Celiński przewidują – specjalnie dla POLITYKI – jaka będzie Polska za kolejnych 25 lat.

Lech Wałęsa

Tak jak teraz mamy Pomorze, Śląsk, Mazowsze i inne regiony, takim czymś będzie w przyszłości Polska w państwie Europa. Najpierw powinniśmy uzgodnić fundamenty, 10 przykazań świeckich, które wszyscy przyjmą. A potem przemyśleć, jakie tematy nie mieszczą się w naszych państewkach.

Nie mieści się informacja, ekologia. Nie mieści się przepływ pieniądza, banki, stąd był kryzys. I ileś jeszcze punktów. Trzeba je przenieść na wyższy poziom zorganizowania, żeby nie było kryzysu. A resztę każdy by załatwiał w swoim kraju, po staremu. Oczywiście, dokończyć wprowadzenie euro i zastanawiać się nad globo, pieniądzem światowym.

Chciałbym, żeby to państwo Europa powstało wcześniej, nie za 25 lat. Ale nie jestem prorokiem, jestem realistą. Ono może być szybciej, jeśli będą je ubezpieczać, argumentować za nim mądrzejsi ludzie. Wszystko zależy od naszej świadomości. Czy będziemy wybierać mądrych polityków, czy tych, którzy burzą, nie rozumieją, a więc głupich.

Budowanie państwa Europa wynika nie z zachcianki, tylko z konieczności rozwojowej. Jak wymyśliliśmy samoloty, internety, wiele innych rzeczy, to musimy pójść dalej. Dlatego śmieszą mnie antyglobaliści. Krzyczą, protestują, a potem idą na bok i telefonem komórkowym dzwonią. Przecież to telefon komórkowy jako pierwszy wprowadził nas w globalizację. Faceci, jak jesteście antyglobalistami, to gołąbki w kieszeni nosić, przez nie wysyłać informacje.

Antyglobaliści mogą przewrócić Unię Europejską. Nabijemy sobie guzów, może nawet postrzelamy, krwi upuścimy, ale i tak wrócimy do wspólnego budowania. Bo następne pokolenie powie: no nie, nie da rady, trzeba to zrobić. I zrobimy.

Każde pokolenie ma wyzwania na swoją miarę, takie swoje lotnisko, z którego startuje. Moje startowało z wysokości radia. Pamiętam, jak moi rodzice bali się radia. Mówili: Leszek, weź tam, zrób. Ale już następne pokolenie startuje z komputera i dojdzie dużo dalej. Patrzę na wnuków, nie ma porównania, z komputerem radzą sobie o 100 proc. lepiej ode mnie, a mają po pięć, siedem lat. Kto wie, do czego dojdą? Może znajdą wzór, by rozłożyć człowieka na atomy i w tej postaci wysłać go na Księżyc albo do innej galaktyki i tam z powrotem złożyć. W końcu człowiek to chemia, atomy... Ale to jest raczej pomysł na następne tysiąclecie.

Flickr CC by 2.0Lech Wałęsa z Nagrodą Solidarności

Henryk Wujec

Rok 2039 r.? To chyba trochę za daleko, jeśli chodzi o mój horyzont. Mogę myśleć o Polsce 2014–2020 r., bo do tego momentu sięga strategia europejska dotycząca unijnego budżetu, w tym obszarze można więc snuć pewne prognozy. Dalej to już jednak czysta fantazja. Najlepszym przykładem tego, że przewidywanie przyszłości to pewnego rodzaju pycha, jest praca politologów i kremlinologów światowych w latach 70. i 80. Z ich analiz wynikało, że Związek Radziecki będzie trwać po wieczne czasy. Nie tak dawno był u nas w Pałacu Prezydenckim Henry Kissinger i na spotkaniu z młodzieżą powiedział, że z jego dawnych analiz nie wynikało, że Związek Radziecki może przestać istnieć, w związku z czym Stany Zjednoczone całą swoją politykę kształtowały właśnie w relacji do Związku  Radzieckiego i nikt nie dopuszczał tego, że taka sytuacja może ulec zmianie. Oczywiście publicznie się tego nie mówiło.

Jednak w 1989 r. wszystko się załamało, między innymi za sprawą Polski.

Konsekwencje tych zmian też były wtedy trudne do przewidzenia. Mieliśmy pewne azymuty, kierunki, wartości, które należałoby realizować. Odczuwaliśmy brak istnienia i funkcjonowania głównie takiej wartości jak wolność, oczywiście w różnym nasileniu. Nie znaczy to oczywiście, że wcześniej panowała absolutna niewola i ciemności. Brak było prawdy w sensie swobody wypowiedzi, cenzura, brak swobodnej prasy, brak swobody gospodarczej, wszystko było poddane dyktatowi centralnego planowania.

W 1989 r. nie miałem żadnej wyobraźni – nie wiem, czy ktokolwiek ją miał – jak nasza przemiana będzie realizowana, chociaż wiedziałem, w jakim kierunku chcemy iść. W trakcie realizacji odsłaniały się przed nami nowe horyzonty. To jest trochę tak jak wędrówka po nieznanym terenie, np. w Bieszczadach. Widać horyzont, ale dalej już nie wiadomo co będzie. Co chwila odsłania się nowy kawałek terenu. Podobnie było w przypadku naszych przemian – zmiany, które zaszły, umożliwiały kontynuację i kolejne zmiany. Na początku w ogóle np. nie wchodziło w horyzont myślenia to, że będziemy członkiem Unii Europejskiej, podobnie jak to, że nie będzie granic, będzie swobodny przepływ ludzi, towarów i usług. Zwłaszcza że wielu z nas nie miało wtedy nawet paszportu, więc myślenie o tym, że będzie się można swobodnie poruszać po całej Europie, było dość abstrakcyjne. To poszerzanie możliwości następowało więc stopniowo, otwierając kolejne perspektywy.

W związku z tym ciężko mi powiedzieć, co umożliwią kolejne zmiany, takie jak choćby rozwój gospodarczy Polski. Czy umożliwi większy udział Polski w europejskim i światowym dorobku naukowym? Bardzo bym chciał, żeby nauka się rozwijała, choć wiem, że to wymaga również pewnych zmian politycznych. Żeby Polacy mogli rozwijać swoje zdolności w dziedzinie naukowej i kulturalnej, i żeby te osiągnięcia służyły Polsce i ogólnie całej ludzkości. Chciałbym, żeby Polacy byli bardziej zadowoleni ze swojego państwa w sensie współuczestnictwa w nim, współdecydowania, żeby mieli poczucie, że to jest ich państwo – nie jacyś obcy rządzą, lecz że to my rządzimy i decydujemy. Myślę, że zmiany będą szły w tym kierunku, bo tego chcą ludzie. 

Z kolei zagrożenia bardzo często są niespodzianką. Z tych realnych wymieniłbym pojawiający się nacjonalizm, szowinizm, który ma często podłoże socjalne. Na zachodzie Europy pojawiło się wiele mniejszości narodowych i zwalczających ich środowisk politycznych. Możliwa jest dyfuzja tego zjawiska również w kierunku Polski. Postawy nacjonalistyczne i szowinistyczne są zagrożeniem, gdyż mogą zwiększać agresję wewnętrzną i mogą zagrażać społecznej spójności. Odpowiedzią na to musi być polityka, która włącza również takich ludzi we współdziałanie społeczne, by nie tworzyły się tzw. getta. Wtedy można przeciwdziałać tego rodzaju nastrojom. Wiem, że tego nie można lekceważyć.

Historia już pokazała, że lekceważenie tego typu nastrojów przed II wojną światową doprowadziło do zwycięstwa faszyzmu najpierw we Włoszech, potem w Niemczech. Są również zagrożenia wynikające z budowania globalnego kształtu świata. Pewne procesy gospodarcze, finansowe, które tworzą ze świata jeden organizm, są nieuchronne. Ważne, by ten organizm miał też wbudowane pewne procesy demokratyczne. To jest trudne, acz nieuchronne. W przeciwnym razie pewne grupy nacisku, np. finansowe, mogą realizować swoje interesy, nie licząc się z sytuacją całych grup społecznych. 

ForumHenryk Wujec

Stanisław Ciosek

Obecne podziały polityczne wynikające z rodowodów – zbledną. Urodzeni w 1989 roku będą mieć po 50 lat. Wrócą natomiast podziały wynikające z rozwarstwienia materialnego społeczeństwa. Pod naporem biedniejszej jego części prowadzona będzie polityka bliższa solidaryzmowi społecznemu.

Bogate państwa Unii przymkną mocno drzwi przed pracownikami ze Wschodu. Energia młodych realizować się więc będzie głównie w kraju. Rozwijać się będzie dzięki temu rodzimy przemysł, pozostając również w symbiozie z niemieckim.

Polska znacznie przybliży się poziomem zamożności do Zachodu. Nie wyzbędziemy się własnej waluty, gdyż będzie to instrument kształtowania tempa rozwoju, chyba że osiągniemy poziom wydajności gospodarek zachodnich. No i jeśli euro będzie jeszcze istnieć.

Po kilku latach zlodowacenia nastąpi zbliżenie w relacjach USA i obu części Europy, do wspólnej przestrzeni gospodarczej unijno-amerykańskiej dołączy Rosja wraz z utworzonym euroazjatyckim ugrupowaniem. Da to nowy oddech cywilizacji europejskiej. Polska nie będzie musiała być państwem frontowym i ponosić tego kosztów.

Mentalnie wyleziemy nieco z zaścianka i kompleksów: dzięki łatwości komunikacji ze światem, w tym z milionami Polaków na świeżej emigracji. Zmiany nie będą tak przełomowe i zasadnicze jak w poprzednim ćwierćwieczu, nie będzie zmieniony system polityczno-gospodarczy, upowszechni się poczucie normalności. Ubędzie Polaków chętnych do zrywów i rokoszy, ale i takich zostanie niemało, upodobnimy się jednak nieco do braci Czechów, czego przyszłym Polakom serdecznie życzę. 

ForumStanisław Ciosek

Andrzej Celiński

Nie mam dobrej prognozy, nie utraciłem jeszcze  jednak  nadziei. Najpierw diagnoza. Z  niej wynika droga do lepszego scenariusza niż ten, który bardziej prawdopodobny. Wielkie deficyty: polskie i europejskie – deficyt pomysłu na siebie, na cele i na instytucje potrzebne, by je realizować, deficyt demokracji, deficyt solidarności, deficyt pracy i deficyt zaufania – wypełnione otworzą i przed nami szanse. Pozostawione sobie zbliżą nas, zwłaszcza peryferia Europy, do wrót piekieł.

Jacek Kuroń zauważył kiedyś zagrożenie wynikające z tego, że globalizacji gospodarki nie towarzyszy globalizacja demokracji. Europejczycy konkurują na światowym rynku, coraz bardziej otwartym, uwolnionym od ceł i innych granicznych opłat.

W cenie europejskiego, a zatem i polskiego produktu są koszty tego wszystkiego, co tworzy unikalność Europy, co przyczynia się do tego, że dla milionów Afrykanów i Azjatów tu jest wymarzone przez nich miejsce do życia.  Są to koszty takich wspaniałych urządzeń jak ograniczenie czasu pracy w wymiarze mikro, medium i w skali życia (emerytury). To w miarę otwarty, równy, niedyskryminujący dostęp do dóbr edukacji i kultury, także ochrona zdrowia przynajmniej częściowo opłacona ze środków publicznych. Jest to zakaz pracy poniżej określonych standardów i minimów, a także trudniej uchwytne, lecz nie mniej istotne standardy odnoszące się do relacji międzyludzkich, do osoby ludzkiej a nawet do zwierząt, roślin i przyrody nieożywionej. To jest naprawdę inny świat niż jego reszta. Inny nawet niż Ameryka. Jak widać po migracjach i turystach – to jest świat człowiekowi bardziej przyjazny niż ten pozbawiony specyficznie europejskich cech. Produkty wytwarzane w Chinach, Wietnamie, Indiach czy Pakistanie nie są obciążone kosztami europejskiego modelu życia. Są więc cenowo konkurencyjne. Europejski konsumpcjonizm ułatwia Azji konkurencję. Jakość nie jest dominantą decyzji masowych zakupów. Europejski kapitał płynie więc na Daleki Wschód. Efektem jest niekorzystna dla Europejczyków dyslokacja pracy. Nie mamy w tej sprawie instrumentów polityki europejskiej.

25 lat to szmat czasu. Jednak nie tak wielki, by widzieć podstawę do optymizmu w wypatrywaniu skutków dobrej zmiany. Dobrej, to znaczy takiej, która racjonalnie, celowościowo odpowiada na wyzwania epoki. Zbudować dobrą, adekwatną do tych wyzwań politykę właściwie nie ma jak, kiedy nie zna się jej możliwie najbardziej ogólnego celu. Nie ma możliwości oceny partykularnych, cząstkowych polityk. Kiedy nie wiem, czy spójność społeczna jest celem mojego narodu, czy też lepiej Polacy czują się w społeczeństwie korporacyjnym, to nie zaprojektuję z sensem polityki w dziedzinie transportu ludzi. Nie wiem, czy lepiej rozwijać transport publiczny, czy indywidualny. Ale to drobiazg, jakich są w krajowej polityce setki, a może i tysiące. Istotniejsze jest, że frustracja prowadząca do wzrostu znaczenia nacjonalizmów jest czynnikiem silniejszym niż wiedza i nadzieja prowadząca do współdziałania narodów Europy wobec wyzwań, wobec których nawet najbardziej mocarne państwa Europy, jak Niemcy, w pojedynkę są bezradne. To nie jest dobra prognoza.

Lepsze scenariusze wymagają od Polaków i od Europejczyków polityki większej spójności. Oczywiście społecznej, zwłaszcza wobec kłopotów, ale i w odniesieniu do polityki w innych wymiarach niż społeczny. Europa dla wypełnienia deficytów pracy i solidarności musi już nie tylko współdziałać w ramach narodowych państw, ale wprost zintegrować politykę gospodarczą i politykę zewnętrzną. W handlu międzynarodowym (równe warunki wymiany), w dziedzinie podatków, w zaopatrzeniu surowcowym, w polityce migracyjnej. Bez tego, bez pogodzenia tożsamości narodowych ze wspólną europejską tożsamością – za dwadzieścia pięć lat będziemy czcić jako już bez wątpienia najwybitniejszego nie tylko Polaka, lecz i Europejczyka Stanisława Wyspiańskiego. Wizjonera, proroka. Za jego „miałeś chamie złoty róg...”.

FacebookAndrzej Celiński
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną