Nie powinno nam umknąć ważne polityczne głosowanie w Wielkiej Brytanii: 5 maja w ogólnokrajowym referendum (organizowanym w tym kraju po raz drugi w historii) Brytyjczycy odrzucili proporcjonalny system wyboru posłów, czyli taki, który obowiązuje w Polsce i w wielu krajach europejskich. Pozostali przy swoim: w jednomandatowych okręgach mandat posła zdobywa ten, kto dostał najwięcej głosów. Drugi kandydat już nie ma szans, nawet jeśli przegra tylko jednym głosem.
Taki system to także demokracja: tyle że bardzo wzmacnia pozycję silniejszego, a osłabia reprezentację opozycji. Na kontynencie system proporcjonalny uważa się za rozsądniejszy i sprawiedliwszy. Brytyjscy Liberalni Demokraci chcieli zmiany zasad wyborczych, by poprawić pluralizm partyjny w parlamencie, a przy tym uzyskać więcej mandatów w Izbie. Nie udało się. Brytyjska lekcja powinna zostać z uwagą przestudiowana za granicą. Może rzeczywiście w trudnych czasach lepiej mieć system większościowy?