Archiwum Polityki

Tonga smuci się i cieszy

George Tupou V, 63-letni król polinezyjskiego archipelagu Tonga, był władcą postępowym – i jako taki zapisze się pewnie w pamięci 106 tys. poddanych tej jedynej monarchii na Pacyfiku niepołączonej koroną z Londynem. Panował tylko 8 lat, po 40 latach absolutnej władzy jego ojca Tupou IV. Po tamtej śmierci doszło do bezprecedensowych zamieszek i zniszczeń: naród chciał zmian. Syn podjął to wyzwanie, odłożył koronację o dwa lata i przygotował reformy. Do parlamentu po raz pierwszy wpuścił lud (dotychczas zasiadali w nim przedstawiciele dobrze urodzonych, spośród 33 rodzin), zwiększył jego kompetencje i udział w wyborze premiera. Sobie pozostawił prawo weta (i użył go niedawno przy ustawie liberalizującej posiadanie broni). Wykształcony w Wielkiej Brytanii (Oxford, Cambridge i Sandhurst) pozostał anglofilem; miał słabość do mundurów, nosił monokl i poruszał się odkrytą londyńską taksówką. Był kawalerem, miał córkę i wnuczkę; tron po nim objął młodszy brat Lavaka, dziś Tupou VI, który, jak mówią lokalni znawcy, będzie kontynuował dzieło brata.

Polityka 14.2012 (2853) z dnia 04.04.2012; Flesz. Świat; s. 11
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną