Wreszcie doczekaliśmy się kandydata na prezesa NBP i już widać, że jest to kandydat dobry, ponieważ po pierwsze wybrał go prezydent Kaczyński, a po drugie innych chętnych nie było (była za to potrzeba, żeby ten akurat kandydat opuścił swoje poprzednie stanowisko w PKO BP, gdyż zamierza je objąć Kazimierz Marcinkiewicz).
Okazało się, że prezydent niepotrzebnie szukał dobrego kandydata na prezesa NBP gdzieś daleko, bo w końcu znalazł się zupełnie blisko, można wręcz powiedzieć, że miał go pod ręką.
Polityka
2.2007
(2587) z dnia 13.01.2007;
Fusy plusy i minusy;
s. 85