Badacze z Uniwersytetu Stanforda odkryli, że proces robienia zakupów znajduje swoje dokładne odbicie w centralnym systemie nerwowym człowieka. Sprawa wygląda w ten sposób, że gdy klient rozgląda się po sklepie i bardzo chce coś mieć, zaraz ożywia się jego jądro półleżące, zaś po tym, jak już zapozna się z cenami, uaktywnieniu ulega wyspa w głębi bruzdy bocznej kory mózgowej, osłabiając ożywienie jądra.
Innymi słowy, jedna część mózgu chce kupować, a druga nie chce płacić, w efekcie czego u klienta pojawia się silny ból głowy, a u niektórych klientek histeria. Na szczęście w tym momencie, powiadają amerykańscy uczeni, do akcji wkracza środkowa kora przedczołowa, żywo reagująca na wszelkie sygnały o obniżkach cen. Jeśli tylko sygnał taki zostanie odebrany i rozkodowany, kora przedczołowa zdobywa przewagę nad pozostałymi ośrodkami, zakup zostaje dokonany, a radości nie ma końca.
W świetle powyższych rewelacji, opublikowanych przez amerykańskie pismo „Neuron”, w oczywisty sposób upada teza o tym, że proces kupowania odbywa się bezmyślnie (o czym mógłby świadczyć wyraz twarzy niektórych klientów dużych centrów handlowych). Z wyrozumieniem należy także spojrzeć na ekscesy klientek butików i sklepów z kosmetykami, cierpiących najwyraźniej na przerost jądra półleżącego, które wzbudza się u nich na widok byle czego.
Z kolei panowie z niedowładem jądra półleżącego (u niektórych pacjentów jądro jest zupełnie leżące i pozostaje w stanie wiecznego spoczynku) nie powinni robić niepotrzebnych awantur żonom, którym najbardziej atrakcyjne wydają się towary w najwyższych cenach i dlatego je kupują. Jak przekonują uczeni, niewiasty te nie robią tego na złość ani z braku rozumu, lecz na skutek lekkiej awarii środkowej kory przedczołowej.