Premier podjął decyzję, że tak zwany raport z weryfikacji WSI ma być gotowy do 12 lutego. Wokół jego publikacji rosną nieporozumienia. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz twierdzi, że będzie chciał zweryfikować zawarte w nim informacje, m.in. poprzez ich konfrontację z dokumentami. Marszałek Sejmu Marek Jurek mówi o opublikowaniu „raportu z likwidacji WSI”, a minister koordynator do spraw służb specjalnych Zbigniew Wassermann twierdzi, że prezydent podejmie decyzję, jakie części raportu zostaną opublikowane. Wszystkie te osoby wprowadzają opinię publiczną w błąd i dają świadectwo, że nie znają ustawy, którą Sejm uchwalił, a Senat zaakceptował. Nie zostanie opublikowany „raport z weryfikacji”, ale dokument opisujący zjawiska o charakterze przestępczym lub patologicznym ujawnione w procesie weryfikacji. Ten często powtarzany błąd można jeszcze uznać za skrót myślowy. Pozostałych już nie. Myli się więc marszałek Senatu, gdy twierdzi, że będzie coś sprawdzał. Nie ma takiego prawa. Myli się minister koordynator, gdy twierdzi, że prezydent poda do publicznej wiadomości „jakieś części” raportu. Ustawa z 14 grudnia, umożliwiająca podanie do publicznej wiadomości przygotowanego przez zespół ministra Antoniego Macierewicza dokumentu, nie daje żadnych praw najważniejszym osobom w państwie, poza prawem do przeczytania, wyrażenia opinii, które praktycznie nie mają żadnego znaczenia, oraz przekazania tekstu do druku w Monitorze. Raport opublikowany w lutym nie będzie jedynym dokumentem z weryfikacji WSI, bowiem ustawa przewiduje, że w miarę postępów w procesie weryfikacji, prowadzonym przez min. Macierewicza, powstawać będą aneksy, które również zostaną opublikowane.