Karolina pyta w mailu Monikę Kawalec, jak żyć z dzieckiem bez rąk. Monika pisze Karolinie: przyjedź, zobaczysz Michała, nawet nie ma kikutów. Sześć lat temu Monika przeżyła to samo przerażenie, patrząc na swoje niemowlę jak na UFO. Monika: – Pojechałam do Poznania spotkać takich samych – rodziców dzieci bez rąk i nóg. Poczułam euforię, zobaczyłam ludzi, którzy mają gorzej.
Michał siedzi przy komputerze z przyklejonym na czole znaczkiem. To myszka za równiutkie 9 tys. zł. Gdy Michał rusza głową, kursor biega na monitorze. W sklepie komputerowym powiedziała: – Widzi pan, jakie to zasrane życie? Pan kupi dziecku myszkę za 20 zł, bo dziecko ma ręce.
Więc Monika pisze nowym matkom, jak wydeptywać dróżki za dotacją. Że są katalogi szwedzkie, że deskę klozetową z panelem sterowania można dostać za 15 tys. Że trzeba skonstruować rzeczywistość pod inność dziecka, ale to możliwe.
Monika pisze Annie: „Pozwól mu biegać, zrób szelki, takie ze smyczą między nogami, bo dzieci bez kończyn upadają od razu na twarz. Jak widzisz, że się przewraca, smycz od razu do góry. Sama z mężem to wymyśliłam”.
Psychologowie wyróżniają 20 zasadniczych potrzeb człowieka. Obok tak oczywistych jak na przykład potrzeba bezpieczeństwa, zabawy, seksu, cechuje człowieka nieomal instynktowna potrzeba stowarzyszania się.
Co czwarty mężczyzna i co piąta kobieta deklaruje jakąś przynależność, mówi ostatni raport Klon/Jawor. Łączną liczbę stowarzyszonych Polaków szacuje się na około 7,5 mln. Na koniec III kwartału 2006 r. w rejestrze REGON zarejestrowanych było 55 016 stowarzyszeń, a co roku przybywa ponad 4 tys. nowych.
Choć najwięcej deklaruje, że działa w obszarze sportu i rekreacji (39,2 proc.), kultury (12,8 proc.