Archiwum Polityki

Saddam mówi „tak”

Po tygodniach napięcia i dyplomatycznych przetargów Rada Bezpieczeństwa jednogłośnie – włącznie z Syrią – uchwaliła rezolucję w sprawie międzynarodowej inspekcji arsenałów irackich. Świat odetchnął z ulgą i uznał to za wielki sukces, zdejmujący z Waszyngtonu odium aroganta prącego do zbrojnej konfrontacji z Saddamem. Ale po wojnie nerwów w ONZ przyszła zaraz wojna nerwów w Bagdadzie. Mimo listu syna dyktatora Udaja do irackiego parlamentu, przychylnego przyjęciu rezolucji, deputowani, uważani za Saddamowe marionetki, odrzucili decyzję ONZ jako „niemożliwą do przyjęcia”. Ostatnie słowo – zastrzegli się jednak iraccy parlamentarzyści – należy do ojca narodu. Wytrawny gracz Saddam uznał ostatecznie, że w najlepiej pojętym interesie Iraku leży bezwarunkowe przyjęcie rezolucji. Szef misji inspektorów Szwed Hans Blix, któremu również nie brak doświadczenia, ostrzegł, że jakakolwiek dalsza gra na zwłokę ze strony Iraku grozi „poważnymi konsekwencjami’’.

Polityka 47.2002 (2377) z dnia 23.11.2002; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 15
Reklama