Czwartek, 22 lutego Roku Pańskiego 2007, to był sądny dzień. Rano udałem się do Sądu Lustracyjnego, gdzie tego dnia był istny najazd mediów, wozów transmisyjnych, kamer, fotoreporterów i innych informatorów opinii publicznej, a to dlatego, że o godz. 9.30 sąd rozpatrywał wniosek abpa Wielgusa o autolustrację. Następny w kolejce do autolustracji byłem ja (godz. 10.00). Temida miała pełne ręce roboty – tego dnia siedem spraw. Pomiędzy arcybiskupem a mną nastąpiła krótka przerwa na ewakuację mediów.
Polityka
9.2007
(2594) z dnia 03.03.2007;
Passent;
s. 108