Archiwum Polityki

Lecą żurawie

[dobre]

Obrazy Józefa Chełmońskiego (1849–1914) należą do najbardziej lubianego kanonu dzieł polskich. Rozległe i płaskie krajobrazy, podmokłe łąki, rozbuchane zaprzęgi końskie – te tematy mają wciąż wielu wielbicieli uważających Chełmońskiego za specjalistę od nastrojów polskiej duszy. Mało kto jednak wie, że część najbardziej znanych płócien artysty powstała w paryskiej pracowni. Chełmoński malował z pamięci krajobrazy Mazowsza i Ukrainy oraz pędzące zaprzęgi, tak zwane Trójki i Czwórki, zjednując sobie liczne grono zwolenników i nabywców (sprzedawał swoje obrazy również do Anglii i USA). Po dwunastu latach paryskiej prosperity artysta, którego pozycja była ugruntowana, postanowił wracać do Polski. Nabył niewielki majątek Kuklówka na Mazowszu i rozpoczął nowy rozdział artystyczny. Właśnie z tego poparyskiego okresu pochodzą obrazy i rysunki, które można oglądać w Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w podwarszawskim Stawisku. Możemy tu podziwiać: lecące żurawie, kwitnące kaczeńce czy ośnieżone pole. Są również rysunki wiejskich dzieci, stanowiące bardziej prywatną część twórczości Chełmońskiego. Niestety, czas spędzony w Kuklówce nie był dla artysty szczęśliwy, jego twórczość nie była bowiem rozumiana przez współczesnych, a Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych kilkakrotnie odmawiało mu wystawienia prac. To, co do dziś cenią zwolennicy malarstwa Chełmońskiego, przez warszawskich akademików uważane były za dyskwalifikującą wadę. A.Gr.

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 14.2002 (2344) z dnia 06.04.2002; Kultura; s. 46
Reklama