Archiwum Polityki

IPN oskarża, sąd uniewinnia

Wrocławski sąd wojskowy uniewinnił byłego sędziego z czasów stalinowskich Jerzego M., oskarżonego przez Instytut Pamięci Narodowej o niedopełnienie obowiązków i skazywanie na wieloletnie kary niewinnych osób (m.in. za opowiadanie dowcipów o Stalinie). Wcześniej Sąd Najwyższy nie zgodził się na pociągnięcie do odpowiedzialności sędziego Zygmunta S., który według IPN wydał bezprawne wyroki wobec działaczy „S”. Powstaje zatem pytanie o skuteczność pionu śledczego IPN, w którym pracuje 95 prokuratorów.

Instytut prowadzi 22 śledztwa w sprawie zbrodni sądowych z czasów PRL. Wniesiono pięć aktów oskarżenia. Dotychczas nie zapadł jeszcze prawomocny wyrok skazujący sprawców tych zbrodni. – Od początku byłem przeciwny powstaniu IPN w tym kształcie jak obecnie, czyli skupieniu w Instytucie zadań naukowych, historycznych i uprawnień śledczych. Niezależnie od szacunku, który mam dla prof. Leona Kieresa, jestem bardzo krytyczny wobec efektywności pionu śledczego Instytutu – mówi Ryszard Kalisz, poseł SLD.

IPN broni się przed zarzutami o opieszałość. – Obecnie IPN prowadzi ponad 1200 śledztw (głównie w sprawach zbrodni komunistycznych i nazistowskich). To, że w sprawach zbrodni sądowych wniesiono tylko pięć aktów oskarżenia, nie wynika ze złej woli prokuratorów, lecz zawiłej i długotrwałej procedury prawniczej – wyjaśnia Bogdan Piec z wydziału prasowego IPN.

Instytut ścigający dawne nadużycia sądowe ma kłopoty i we własnych szeregach. Pracujący w IPN prokurator Lech K. nie odpowie za doprowadzenie do bezprawnego skazania działaczy Solidarności podczas stanu wojennego, bo sąd dyscyplinarny działający przy Instytucie nie zgodził się na uchylenie mu immunitetu prokuratorskiego.

Polityka 43.2002 (2373) z dnia 26.10.2002; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama