Archiwum Polityki

Ostatnia linia oporu

Prezydent zadecydował o wysłaniu ustawy abolicyjnej do Trybunału

Platforma Obywatelska zaapelowała do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o zawetowanie ustawy o abolicji i oświadczeniach majątkowych. Weto, choć mogłoby być skuteczne, gdyż ustawa bardzo podzieliła Sejm, nie jest pomysłem najlepszym. Jest ono instrumentem politycznym, a więc prezydent wyraziłby swego rodzaju wotum nieufności do tego fragmentu polityki rządu, któremu gabinet Leszka Millera przydaje bardzo wielkie znaczenie. Niewspółmiernie wielkie w stosunku do ewentualnych korzyści. Prezydent zadecydował – i słusznie – inaczej, przed podpisaniem przesłał ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, bowiem wątpliwości co do jej zgodności z konstytucją są rzeczywiście poważne. Zgłosiło je ostatnio szerokie grono instytucji i osób: rzecznik praw obywatelskich, Komitet Helsiński, liczni prawnicy-konstytucjonaliści. Kancelaria Prezydenta przyznawała, że w tej sprawie korespondencja kierowana do Aleksandra Kwaśniewskiego jest wyjątkowo obfita.

Ustawa o abolicji i oświadczeniach majątkowych bardzo głęboko ingeruje w wolności obywatelskie i prawo do prywatności. Tą ustawą rząd próbuje uzyskać takie informacje o obywatelach, które niekoniecznie mieszczą się w ramach demokratycznego państwa prawnego. To jest rzeczywiście zakrojona na szeroką skalę lustracja majątkowa, która ma objąć 3,5 mln osób (choć początkowo rząd mówił, że jedynie kilkaset tysięcy). W dodatku wydaje się, że rząd sam nie wie, czego chce. Świadczą o tym wypowiedzi wysokich urzędników państwowych, którzy już publicznie zaczęli interpretować przepisy zapewniając, dość beztrosko zresztą, że przecież nikt nie będzie sprawdzał wartości mebli, obrazów i innych rzeczy. Skąd to wiedzą? Dlaczego prawo ma być wykonywane byle jak, wedle widzimisię jakiegoś urzędnika? W takich sprawach reguły muszą być zrozumiałe dla obywatela i absolutnie przejrzyste.

Polityka 42.2002 (2372) z dnia 19.10.2002; Komentarze; s. 16
Reklama