Na murze w obskurnych podziemiach warszawskiego dworca kolejowego, wśród setek ogłoszeń o rozmaitych kursach, zawisła karteczka odbita na ksero: Kursy aktorskie. Zapisałam się.
Mamy właśnie ostatnie wolne miejsca na wrzesień, kursy są profesjonalne, prowadzą je magistrowie sztuki, aktorzy z dorobkiem, ja wiem, że ogłoszenie mogło panią zmylić, że to jakaś niepoważna rzecz. Czy pani zamierza zdawać w przyszłości do szkoły aktorskiej?
Nie, tylko się chciałam tak ogólnie aktorsko rozwinąć. – I nie mogła pani lepiej trafić. Mam grupę akurat dla pani: miłośników sztuki.
Jacy aktorzy uczą? – Z dyplomami, po szkołach, adepci sztuki, ale nie tacy, których pani zna z seriali.
Polityka
41.2002
(2371) z dnia 12.10.2002;
Społeczeństwo;
s. 90