Archiwum Polityki

Miasteczko, czyli świat

Michał Głowiński, znany teoretyk literatury i badacz języka propagandy, kilka lat temu przeszedł na drugą stronę barykady i został prozaikiem. „Czarne sezony” z 1998 r. były jednym z najpóźniejszych debiutów w najnowszej literaturze polskiej, bez wątpienia udanym. Od tamtego czasu Głowiński wydał kilka kolejnych tomów wspomnieniowej prozy, już to łowiąc okruchy wspomnień z lat przedwojennych (w chwili wybuchu wojny miał pięć lat), już to wracając do lat stalinowskich, niezmiennie przywołując też epizody okupacyjne. Tylko miejsce, wokół którego ogniskowała się wyobraźnia Głowińskiego, pozostawało niezmienne – był nim rodzinny Pruszków, przez autora zwany Miasteczkiem. Nie inaczej jest w „Kładce nad czasem” .

Książka nawiązuje luźno do formy przewodnika, z wyznaczonymi „promenadami”, po których można by zwiedzić Miasteczko. Głowiński potrafi zmienić swój przewodnik we wciągającą, a chwilami fascynującą opowieść. Jak na przewodnik przystało – jest w niej miejsce na mapę terenu i historyczne tło. Liczą się jednak przede wszystkim meandry ludzkich losów. Autor opowiada więc o Andzi Przysmak, małomiasteczkowej „dziewce”, Józefie Jelitko, hochsztaplerze, który zaczynał jako drobny złodziej, a skończył jako polski hrabia gdzieś w Ameryce Południowej, o dziwnej kobiecie, która trzy razy pochowała córkę i o zazdrości silniejszej niż śmierć.

Głowiński opowiada historię własną, ale też bliską niemal każdemu, obojętnie czy spędził dzieciństwo w miasteczku, czy w całkiem dużym mieście.

Michał Głowiński, Kładka nad czasem. Obrazki z Miasteczka. Wydawnictwo Literackie 2006, s. 216

Polityka 9.2006 (2544) z dnia 04.03.2006; Kultura; s. 56
Reklama