Archiwum Polityki

Ani niebo, ani raj

Czy jest możliwe kino Kieślowskiego bez Kieślowskiego? Po obejrzeniu „Nieba”, które zrealizował niemiecki reżyser Tom Tykwer według ostatniego scenariusza pary Kieślowski-Piesiewicz, nie mamy wątpliwości, że będą z tym coraz większe kłopoty.

W świecie opisywanym przez Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza człowiek nie może czuć się komfortowo: wciąż bowiem poddawany jest testom na przyzwoitość, których wynik zależy nie tylko od jego starań. Jest jeszcze tajemna moc sprawcza, którą można nazwać opatrznością, fatum lub po prostu przypadkiem. Nie przypadkiem pierwszy film „nowego” Kieślowskiego, odchodzącego od prostego opisu rzeczywistości, nazywał się „Przypadek”. Młody bohater grany przez Bogusława Lindę gonił na dworcu ruszający pociąg i od rezultatu tej pogoni zależały jego dalsze losy, przedstawione w trzech wariantach. Mało tego, w finale wszyscy uczestnicy paralelnych zdarzeń spotykali się na lotnisku, aby wsiąść do samolotu, który tuż po starcie eksplodował. W zakończeniu „Nieba” mamy helikopter, który jednak spełni zupełnie inną funkcję.

Bohaterką „Nieba” jest Filipina, młoda, ładna kobieta (Cate Blanchett, najlepsza dziś na świecie aktorka swego pokolenia), nauczycielka angielskiego w jednej z turyńskich szkół. Dowiadujemy się, że pochodzi z Anglii, ale nie jest tu całkiem obca, skoro już jej matka mieszkała we Włoszech. A jednak jest chyba bardziej wyczulona na zło niż tubylcy, jakby coś zachowała z zamiłowania do porządku prawnego swych przodków. To właśnie Filipina postanawia na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość dealerowi narkotyków, który jest równocześnie możnym biznesmenem, chronionym przez miejscową skorumpowaną policję. Przypadek, a właściwie dwa przypadki naraz sprawiają, że zamiast złoczyńcy giną niewinni ludzie, w tym dzieci. Wstrząśnięta biegiem zdarzeń dziewczyna postanawia mimo wszystko kontynuować dzieło, tak by rzeczywisty sprawca tych wszystkich nieszczęść nie uszedł cało.

Długi film o zabijaniu

Bohater „Krótkiego filmu o zabijaniu” mordował właściwie bez powodu: wybrał na ofiarę kierowcę taksówki, który wprawdzie nie budził sympatii, ale na jego miejscu mógłby znaleźć się ktoś zupełnie inny.

Polityka 38.2002 (2368) z dnia 21.09.2002; Kultura; s. 66
Reklama