Archiwum Polityki

Madonna. Gwiazda z odpadów

Madonna znów chce szokować. Jej występy w ramach europejskiego tournée wywołują protesty, bo artystka wciela się w postać Chrystusa i symuluje scenę ukrzyżowania. Niemieccy księża złożyli wniosek do prokuratury, a patriarchat Moskwy chce odwołania jej koncertu.

Chodzi o ten fragment koncertu, kiedy Madonna w koronie cierniowej na głowie, rozpięta na ogromnym, połyskującym krzyżu, śpiewa piosenkę „Live To Tell”. W tle na ekranie ukazują się afrykańskie dzieci chore na AIDS oraz filmowa scena: Jezus głoszący Kazanie na Górze. Przed występem w Rzymie 6 sierpnia Madonna wysłała zaproszenie na koncert... papieżowi, przekonując przy okazji dziennikarzy, że Benedykt XVI na pewno zrozumie wzniosłe przesłanie piosenki. Papież na koncert nie przybył, za to do prokuratury w Düsseldorfie, gdzie 20 sierpnia odbył się kolejny występ artystki, wpłynął wniosek katolickich hierarchów o wszczęcie postępowania o obrazę uczuć religijnych. Ostatecznie prokuratura odmówiła zajęcia się sprawą, ale głosy protestu, które pojawiły się już w maju tego roku po pierwszych amerykańskich koncertach promujących płytę „Confessions On The Dance Floor”, nie milkną.

Europejską część trasy ma zakończyć koncert w Moskwie 11 września. Wszystkie bilety zostały sprzedane już w połowie sierpnia. Tymczasem przedstawiciel prawosławnego patriarchatu Moskwy ojciec Wsiewołod Czaplin domaga się odwołania imprezy, która „szkaluje symbole chrześcijańskie” i „jest przejawem choroby duchowej”. Światowe media obiegła informacja, wedle której rosyjska mafia grozi Madonnie porwaniem jej dzieci, jeśli koncert nie zostanie odwołany. Piosenkarka pospieszyła z informacją, że mafii się nie boi, co dla sceptyków stało się dowodem, iż rzekome mafijne groźby są grubo ciosanym chwytem marketingowym.

Madonna była i jest mistrzynią autopromocji.

Zwłaszcza przez prowokację. Konserwatywną opinię publiczną w USA już w latach 80. oburzały jej teledyski, które MTV mogła emitować dopiero po 23.00, kinomani mieli jej za złe, że stylizuje się na Marilyn Monroe, a kiedy na początku ubiegłej dekady zabrakło chwytliwych pomysłów muzycznych, Madonna wydała płytę „Erotica” i równocześnie ukazał się książkowy album „Sex” z jej radykalnie śmiałymi aktami i rozbudowanym komentarzem o ewidentnie pornograficznym charakterze.

Polityka 35.2006 (2569) z dnia 02.09.2006; Kultura; s. 66
Reklama