Archiwum Polityki

Thriller familijny

:-'

„Suma wszystkich strachów” powstała na podstawie bestsellera Toma Clancy’ego o tym samym tytule. I, jak na amerykańskie kino akcji przystało, jest strasznie, patriotycznie i na końcu zwycięsko. Mamy więc potęgę USA, Rosję, której rola w tego typu ekranizacjach mocno się skomplikowała po zakończeniu zimnej wojny, oraz tych złych – europejskich neonazistów, którzy pragną popisać się swoją siłą detonując ładunek nuklearny podczas meczu futbolu amerykańskiego, w obecności amerykańskiego prezydenta. Tak z grubsza przedstawia się sytuacja, gdy do akcji wkraczają dyrektor CIA William Cabbot (jak zwykle niezawodny Morgan Freeman) oraz nowicjusz, autor błyskotliwej pracy o nowo wybranym prezydencie Rosji, Jack Ryan, analityk CIA, grany z powodzeniem przez Bena Afflecka, który do tej pory realizował się głównie w komediach. „Suma wszystkich strachów” to już czwarty film o agencie Ryanie, a trzeba przyznać, że Affleck miał niezłych poprzedników: Aleca Baldwina („Polowanie na Czerwony Październik”) i Harrisona Forda („Patriot Games” oraz „Stan zagrożenia”) . Ponieważ sierpień to pora kinowych ugorów, można się na ten „thriller” wybrać jak na komedię familijną, pamiętając jedynie, że film dozwolony jest od lat trzynastu. JOK

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 34.2002 (2364) z dnia 24.08.2002; Kultura; s. 46
Reklama