Klasyki Polityki

Sąd nad Teletubbisiami

Tinky Winky, w tle dom Teletubbisiów Tinky Winky, w tle dom Teletubbisiów EAST NEWS
Od lat Teletubbisie władają wyobraźnią dzieci na świecie. Udowodniły, że nawet w żłobku człowiek jest pełnoprawnym użytkownikiem telewizora. Dorobiły się też wrogów, którzy oskarżają je o hamowanie rozwoju odbiorcy. Oraz promowanie gejostwa, psychodelii i liberalizmu.

Dla absolutnie niezorientowanych kilka oczywistych faktów: na świecie żyją cztery Teletubbisie o imionach Tinky Winky, Laa-Laa, Dipsy i Poo. Są kosmatymi kosmitoidami w czterech kolorach. Ich wielkookie, małonose buzie skonstruowane są według najlepszej wiedzy antropologicznej o tym, jak powinna wyglądać twarz, by wywołać tkliwość i czułość. Zamieszkują zakonspirowany na łące schron. Towarzyszy im dbający o czystość odkurzacz Noo-Noo oraz maszyna do telegrzanek, które (oprócz tubbisiowego kremu) są pożywieniem Czwórki. Schron urządzony jest w stylu industrialnym, na łące zaś oprócz kwiatów wyrastają prysznice pełniące od czasu do czasu funkcję głośników. Poczynania bohaterów śledzi z góry słoneczko o aprobującej twarzy niemowlaka.

Jeśli chodzi o aktywność Teletubbisiów, to dla starszych widzów bywa ona rozczarowująca: śpią, rozlewają tubbisiowy krem, jedzą telegrzanki, wchodzą do kałuży. Niewiele mówią. Przy czym wszystkie czynności i polecenia powtarzają co najmniej dwa razy. Każdy Teletubbiś ma na pękatym brzuszku ekran, który może odbierać program wysyłany przez wiatraczek. Na ekranie obejrzeć możemy fabularne historyjki z życia przedszkolaków w różnych częściach świata. Co jest kolejnym dowodem na to, że przekaz telewizyjny awansował do roli naczelnego źródła poznawania świata przez dziecko.

Target w żłobku

To BBC jako pierwsza słusznie przewidziała, że target dwuletni jest nieodkrytą żyłą złota. I rzuciła wyzwanie: Dlaczego, cholera, nie mamy nic dla dwulatków? Padło na firmę Ragdoll, doświadczoną w produkcji popularnych dobranocek. Jej pracownicy poskromili w sobie dorosły sposób myślenia i odnieśli się z pokorą do widza nawet jednorocznego. Dwa lata badali reakcje dzieci na pierwsze producenckie próby. Łącznie z mową ciała. Wcześniej armia pełnoetatowych obserwatorów nagrywała na wideo brytyjskie rodziny i zabawy ich dzieci.

Polityka 13.2006 (2548) z dnia 01.04.2006; Społeczeństwo; s. 102
Reklama