Klasyki Polityki

Kadet uczy się Rosji

Korpus kadetów to chyba najlepsze, co się w Nowoczerkasku zdarzyło od rewolucji. Korpus kadetów to chyba najlepsze, co się w Nowoczerkasku zdarzyło od rewolucji. Stanisław Ciok / Polityka
Stanisław Sawinkow w tym roku skończy 17 lat i ostatnią klasę szkoły kadetów. Wyjedzie z Nowoczerkaska na studia do Moskwy. To trochę tak, jakby miał wyjechać za granicę.

Moskwa: neony, które z nocy czynią dzień, eleganckie dziewczęta na Twerskiej, teatr na Tagance i akademik – zadbany, z czteroosobowymi pokojami. Wszystko to sobie Stanisław już obejrzał. Do Moskwy! Kto by o tym nie marzył, ale szkoły kadetów będzie żal. Siedem lat – całe dzieciństwo, junost’ – jak mówi Stanisław.

Doński Kadecki Korpus Imperatora Aleksandra III: połamane drabinki w sali gimnastycznej, szesnastoosobowe sypialnie, koc, który nie raz nasiąkał wilgocią, pobudka o 6.30. Żal będzie przyjaciół, którzy rozjadą się po całej Rosji, żal oficerów wychowawców, zwłaszcza Anatolija Makarewicza, zawsze był jak ojciec, żal długich dyskusji z Aleksym Borysewiczem Jordanem – co roku na wiosnę przyjeżdżał do szkoły. Któż może opowiedzieć takie rzeczy jak Jordan, który całe życie spędził na emigracji? No i żal ojca Andrzeja, mądrego, po prostu bardzo mądrego człowieka.

Emigrant Cesarskiej Wysokości

Aleksy Borysewicz Jordan po raz pierwszy przyjechał do Rosji jak tylko zyskał pewność, że nie aresztują go na granicy, po ostatecznej – jak mówi – implozji sowieckiej dyktatury zimą 1992 r. W Moskwie wokół Dumy poniewierały się resztki barykad z sierpnia 1991 r., a Jordanowi zdawało się, że czuje niezgasłe jeszcze wolnościowe podniecenie. W sklepach, w metrze, w trolejbusie słuchał dyskusji moskwian, gorących wspomnień po przeżyciu czegoś wspólnego, obywatelskiego i zwycięskiego. Jordan szedł na spotkanie w Cerkwi Monastyru Dońskiego i słuchał rozradowany, jak wszyscy wkoło, cała ulica, całe miasto mówi po rosyjsku. Tyle rosyjskiego naraz nie słyszał przez całe życie.

Jordan urodził się w 1926 r.

Polityka 1.2002 (2331) z dnia 05.01.2002; Na własne oczy; s. 92
Reklama