Archiwum Polityki

W krainie Wąsatych, czyli kilka motywów bajkowych dla dorosłych i politycznie zaawansowanych

Życie to nie bajka. A szkoda. Każdy się pewnie zgodzi, poza smokiem i wiedźmą. Gdyby dorośli pamiętali bajki, które czytały im matki... Sęk w tym, że dorośli myślą, że bajki to bajki. A bajki wciąż się plotą. I ciągle te same, choć w rozmaitych kostiumach. Znacie? A więc posłuchajcie.

Złota rybka z Trójmiasta

Dawno, dawno temu, już przeszło ćwierć wieku, bardzo wąsaty wędkarz znad zimnego morza przeskoczył mur z betonu, po czym zarzucił wędkę. Dziewięć lat łowił i łowił, aż złapał wyśnioną rybkę. W dodatku zupełnie złotą. W życiu takiej nie widział. Niby połknęła haczyk, niby była na żyłce, trzęsła wędką, miotała wędkarzem, lecz chwycić w ręce się jej nie dawało, a tym bardziej ugryźć.

Cóż ja z tobą pocznę? – zafrasował się rybak. A gdy to pomyślał, woda zafalowała, ziemia się zatrzęsła i rozległ się głos rybki. – Ja jestem Wolność, więc puść mnie wolno. Rybak popatrzył na rybkę, pogłaskał sumiastego wąsa, palnął się dłonią w czoło, siatkę z rybą zarzucił na plecy i poszedł do domu. Bo tam czekała na niego kochana Danuśka i sześcioro potomstwa.

Jak Danuśka tę rybkę tylko zobaczyła, zaraz chwyciła ścierę, by nią wędkarza okładać. – Bida piszczy, jedzenie na kartki, a ty mi znosisz akwarystyczne cuda.

Wtedy rybka na nią jakoś dziwnie łypnęła i rzekła: – Co się złościsz kobieto. Chciałabyś dostać rybę gastronomiczną, którą byś zjadła i tyle. A masz rybkę, która jest jak wędka. Jak mnie wolno puścicie, spełnię trzy wasze życzenia. Tylko namyślcie się dobrze!

Rzucili rybkę w odmęty Motławy i zwołali najmądrzejszych kumów królestwa wąsatych. – Czego chcieć? O co prosić? Kumowie wąsy i brody szarpali do białego rana, aż wymyślili, żeby rybka przegoniła czerwonych krasnoludów, którzy przyszli ze wschodu i ludziom wszystko z misek wyżerali. – Jak znikną krasnoludy, wszystkim będzie dobrze.

Chcesz, masz – powiedziała rybka.

Polityka 15.2006 (2550) z dnia 15.04.2006; Kraj; s. 28
Reklama