Archiwum Polityki

Grzeszny kod

Zamiast huraganu mającego zachwiać wiarą milionów katolików, mamy lekki wiaterek. Ale filmowa adaptacja bestsellera Dana Browna to niewątpliwie świetny interes.

Teologiczny thriller okrzyknięty jeszcze przed premierą dziełem antykościelnym, wymierzonym w podstawowe prawdy wiary chrześcijańskiej, okazał się kiczem, w którym rzekome sensacje na temat małżeństwa Chrystusa i Marii Magdaleny brzmią równie wiarygodnie co bajka o żelaznym wilku.

Kontrowersyjne tezy poruszane w książce „Kod Leonarda da Vinci”, które tak bardzo wstrząsnęły kościelną hierarchią, wywołując surowe głosy potępienia, a nawet groźby palenia książki na stosie, skłoniły co poniektórych do nawoływania do bojkotu kin wyświetlających ekranizację tego „chorego tworu chrystofobów”. Najwyraźniej obawiano się, że zrealizowana za 125 mln dol. superprodukcja Rona Howarda uwiarygodni rewelacje podane w książce, że przeniesie gorącą dyskusję o chrześcijańskich dogmatach ze sfery abstrakcji i idei do naszego targanego rozmaitymi fundamentalizmami i religijnymi ekstremizmami świata. A zasiane wątpliwości spowodują masowy odpływ wiernych z Kościoła.

Z kolei zwolennicy bluźnierczej powieści, która została przetłumaczona na 44 języki i sprzedała się już w rekordowym nakładzie 60 mln egzemplarzy (niektóre źródła podają nawet 80 mln), cieszyli się, że zobaczą nie tylko trzymające w napięciu, wybornie skonstruowane widowisko z wartką, dynamiczną akcją, hollywoodzkimi gwiazdami i wieloma innymi atrakcjami. Ale również, a może głównie, liczyli na wywołanie potężnego skandalu, który zmusi Kościół do publicznego wyznania win. Nie mówiąc o satysfakcji z przeżywania grzesznej przyjemności w czasie seansu, płynącej z wysłuchiwania i oglądania erudycyjnych, historycznie udokumentowanych wywodów, popartych szeregiem niebudzących wątpliwości informacji, odpierających zarzuty o bezczelnej mistyfikacji Dana Browna. Zdaniem bowiem przeciwników pisarza – rozpowszechniła ona absolutnie nonsensowne teorie na temat korzeni chrześcijaństwa, zagadki świętego Graala i wielowiekowego spisku Kościoła katolickiego, zatajającego prawdę o Jezusie z Nazaretu.

Polityka 21.2006 (2555) z dnia 27.05.2006; Społeczeństwo; s. 100
Reklama