Archiwum Polityki

Masz coś do mnie?

[bardzo dobre]

Szczeciński architekt, wynajmujący pracownię w teatrze, przyniósł Annie Augustynowicz do oceny swe próby dramatyczne. Dyrektorka zawsze była podobnym inicjatywom życzliwa; na afiszu Malarni – kameralnej sceny Współczesnego – pojawiło się więc nowe i dobrze zapowiadające się nazwisko. Debiutanckie „Porozmawiajmy o życiu i śmierci” Krzysztofa Bizia to skromna i pozbawiona ozdóbek miniatura o współczesnej rodzinie: chutliwej żonce, mężu-krętaczu i cynicznym synku, którzy porozumiewają się przez telefon albo w przelocie warknięciem: „masz coś do mnie?”. Scenografka Magdalena Gajewska umieściła ich w czymś w rodzaju monstrualnej membrany – ich środowisku naturalnym; musiała się dopiero pojawić ciężka choroba i otrzeźwienie, żeby w finale spoglądali na dzwoniący telefon z rosnącym nagle przerażeniem. Udany spektakl Tomasza Mana, reżysera i dramatopisarza; świetne, oszczędne i precyzyjne portrety kreślone przez Beatę Zygarlicką, Grzegorza Młudzika, Pawła Niczewskiego. Szczecińska scena, wieść niesie, szykuje się już do kolejnej inscenizacji dzieła utalentowanego sublokatora. (js)

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 43.2001 (2321) z dnia 27.10.2001; Kultura; s. 46
Reklama