Klasyki Polityki

Na szkle zachowane

Albo zwyczajnie – dzień Świętego Floriana. Jedna z orkiestr: kolejowa, gimnazjalna, pocztowa, strzelecka lub strażacka, maszerowała ulicami miasta. Albo zwyczajnie – dzień Świętego Floriana. Jedna z orkiestr: kolejowa, gimnazjalna, pocztowa, strzelecka lub strażacka, maszerowała ulicami miasta. Stefania Grudowa Stoprocent ze zbiorów Ryszarda Kucaba / •
W czasie remontu w jednym z domów w Dębicy (w latach 20. i 30. w budynku mieścił się zakład fotograficzny) robotnicy znaleźli skrzynkę z fotografiami na szklanych płytach. Nie wyrzucili znaleziska na śmietnik. Z klisz odbito 1200 fotografii i pokazano je na wystawie miejskiej galerii sztuki. Ustalono tożsamość osób na ponad stu fotografiach.

Na fotografii (nr 1) dwie kobiety pochylają się nad dzieckiem. Być może matka i babka. Przyjście na świat dziecka w ich rodzinie musiało być długo oczekiwane i z niecierpliwością tym większą, że gdzieś od 1920 r. do końca lat 30. kto żyw i młody płodził wtedy w Dębicy dzieci. Wśród 46 miast w ówczesnej RP o największym przyroście naturalnym Dębica miała 13 miejsce.

Może to umarłe dziecko w trumience z innej fotografii (nr 2) żyło po sąsiedzku i dlatego matka z babcią przerażone śmiercią, pełne złych przeczuć (choć nic jeszcze nie zapowiadało wojny) szybko udały się do zakładu fotograficznego pani Stefanii Grudowej i pochyliły się nad własnym dzieckiem, jakby je przed czymś broniąc?

A tej dziewczyny w koszuli z kolejnej fotografii (nr 3) z pewnością nie przyprowadził do zakładu ojciec ani narzeczony. Musiałaby nie mieć wstydu, żeby o to prosić. Może uznała, iż tak jest powabna, że gdyby jej pomalować usta i oczy, wyglądałaby jak Pola Negri? Och, wiedziała przecież, że „pokazywane w kinie obrazy o potwornych tytułach przedstawiają całą ohydę, nędzę moralną, upadek etyczny i zanik wszelkich uczuć poszczególnych uczestników, przez co nadają się jedynie dla plebsu” – bo tak pisał dziennikarz w miejscowej gazecie.

Mimo to panna Jadwiga (bo to imię jest jakby dla niej stworzone) umierając ze strachu przybiega do zakładu pani Grudowej, żeby kazać się zdjąć bez sukni i zdobyć dowód swej urody.

Panna Jadwiga mogła oczywiście spożytkować czas inaczej. Zaprosić na przykład koleżanki do siebie i postawić w oknach palące się świece. A także wywiesić flagę. Mógłby to być bowiem dzień, w którym czczono rocznicę odsieczy wiedeńskiej lub też równie dobrze przybycia do Dębicy V Pułku Strzelców Konnych (fotografia nr 4) odprawionych tu z Tarnowa na stałe leże.

Polityka 6.2002 (2336) z dnia 09.02.2002; Polityka i obyczaje; s. 100
Reklama