Archiwum Polityki

Francuski dla początkujących

Na brukselskie poranne kursy francuskiego chodzą niemal same kobiety. Żony europejskich urzędników, gospodynie domowe, dziewczyny au pair. Samotne, zagubione albo dziwne. Po lekcjach wracają do

Na pierwszej lekcji nieco leciwa madame zachęca do opowiedzenia o sobie. – Macie na pewno ciekawe życiorysy. Nie to co ja, przez całe życie byłam nauczycielką francuskiego, zawsze mieszkałam w Brukseli. Nie mam dzieci. Na sali uczniowie z Polski, Hiszpanii, USA, Maroka, Chin, Tajlandii, Grecji, Serbii, Kosowa, Portugalii, Włoch, Słowacji i Finlandii. Już możemy się dogadać, to w końcu szósty semestr. Madame dla ułatwienia rozdaje ankietę: „Twoje największe marzenie? Największe nieszczęście? Jakie cechy cenisz u kobiety, a jakie u mężczyzny? Za czym tęsknisz”. Najchętniej opowiadamy o tęsknotach.

Tylko dziewczyny au pair

niczym nie zaskakują. Bardzo młode Finki, Czeszki, Szwedki i Niemki przyjeżdżają na kilka miesięcy albo rok, bo nie umiały wybrać studiów albo się na nie nie dostały. Na ogół o tym właśnie marzą. Zajmują się dziećmi i uczą się języka. Bruksela to tylko chwilowa przerwa w ich zwykłym życiu: trochę wakacje, a trochę próba samodzielności. Co innego Polki, nawet najmłodsze mają dramatyczne historie do opowiedzenia i rozległe plany do zrealizowania: wyjść za mąż, studiować, zdać egzaminy do Komisji, w każdym razie zostać tutaj, a jeśli wrócić, to tylko z workiem pieniędzy. Nie są klasycznymi au pair, mieszkającymi u rodziny i zatrudnionymi legalnie tylko do opieki nad dziećmi. Pracują na czarno u różnych ludzi, często są wykorzystywane.

Martyna marzy,

żeby poznać jakiegoś porządnego faceta, ale nie Belga, broń Boże, bo to, jej zdaniem, leniwe ciamajdy. Inaczej niż Polacy, ci harują ciężko, bez nich Belgowie by zginęli. Ta ładna, wysoka blondynka pracowała trzeci rok na tej samej stałce (polsko-belgijski neologizm oznacza stałą pracę z mieszkaniem, istnieje też stałka dochodząca – praca stała, ale mieszkasz gdzie indziej) w belgijskiej rodzinie francuskojęzycznej.

Polityka 12.2009 (2697) z dnia 21.03.2009; Ludzie i obyczaje; s. 96
Reklama