Archiwum Polityki

Lunchowa linia lorda Curzona

[rys.] Krysik Jarosław/Polityka

Traktat wersalski nie ustalał wschodniej granicy Polski, co nie znaczy, że mocarstwa tym problemem się nie zajmowały (art. s. 61). Ale żadna z propozycji nie miała praktycznego znaczenia.

Polskę i Zachodnio-Ukraińską Republikę Ludową miała rozdzielać tzw. linia Barthelemy, zaproponowana przez szefa misji rozjemczej, francuskiego generała Josepha Barthelemy. Pozostawiała ona po stronie polskiej Lwów i Zagłębie Borysławskie. Polska skłaniała się do jej przyjęcia, jednak wskutek wznowienia działań wojennych do jej wytyczenia nie doszło.

Najbardziej znaną propozycją rozdzielenia Polski i Rosji Sowieckiej była tzw. linia Curzona, przedstawiona na konferencji w Spa (lipiec 1920 r., spotkanie przedstawicieli państw Ententy oraz m.in. Polski, Czechosłowacji i Niemiec; zauważmy, że było to podczas skutecznej ofensywy wojsk sowieckich na Polskę). Ustalona została w dość anegdotycznych okolicznościach. Obrady przeciągały się, nikt z uczestników nie wiedział, „gdzie kończy się Polska, a zaczyna Rosja”, a zaczynał im doskwierać głód. Wtedy lord George Curzon – polityk brytyjski, od 1919 r. minister spraw zagranicznych, skądinąd życzliwy Polakom – przypomniał sobie, że posiada stare mapy i przyniósł ze swojego gabinetu jedną z nich z wyrysowaną na czerwono linią. Uczestnicy mogli udać się na obiad, a do historii weszło pojęcie linii Curzona. Do anegdoty – linii lunchowej.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie była to propozycja granicy, tylko rubieży rozgraniczenia wojsk polskich i bolszewickich. Curzon nie brał pod uwagę stosunków etnicznych, tylko granice po III rozbiorze Polski. Jego linia pozostawiała Lwów po polskiej stronie. W wariancie przetelegrafowanym do Moskwy przez lorda Napiera, jednego z członków delegacji brytyjskiej, Lwów znalazł się poza Polską. Stąd niektórzy polscy historycy uważają, że Napier tę linię sfałszował.

Wydania specjalne archiwalne Niepodległość 1918 (90019) z dnia 29.10.2008; s. 70
Reklama