Pomysł zaangażowania amerykańskich ochotników do walki w Polsce zrodził się wiosną 1919 r. Przebywający wtedy we Lwowie z Amerykańską Misją Żywnościową kpt. Merian Cooper poznał gen. Tadeusza Rozwadowskiego, ówczesnego dowódcę Armii Wschód. W maju generał został szefem Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu, gdzie m.in. miał za zadanie doprowadzić do ścisłej współpracy wojskowej z Rumunią oraz doprowadzić do podpisania konwencji wojskowej z Ententą.
Rozwadowski podjął starania o utworzenie Legionu Amerykańskiego, który miałby wesprzeć stronę polską w ewentualnym konflikcie polsko-niemieckim na Śląsku. Mimo życzliwości gen. Johna Pershinga i innych osobistości amerykańskich, te szeroko zakrojone plany spełzły na niczym. Choć polskiej armii niewątpliwie przydałyby się wyspecjalizowane jednostki wojskowe (lotnicy, czołgiści, saperzy, medycy), opór w kraju, w tym samego Piłsudskiego, był zbyt duży.
Ostatecznie sformowano jedną eskadrę pilotów-ochotników. Spiritus movens jej powstania był wspomniany Merian Cooper. Wraz z majorem Cederickiem E. Fauntleroyem zebrali grupę ośmiu oficerów, którym gen. Rozwadowski 26 sierpnia wręczył kontrakty na służbę w polskim lotnictwie, tym samym stawiając władze w kraju przed faktem dokonanym. Dowódcą eskadry został Fauntleroy. Poza Cooperem w jej pierwotny skład weszli porucznicy: George Crowford, Kenneth O. Shrewsbury, Edward C. Corsi, Edwin Noble, Carl Clark i kpt. Arthur H. Kelly. W październiku dołączyli jeszcze porucznicy Elliot Chess i Edmund Pike Graves, a w listopadzie por. Harmon Rorison. Skład eskadry uzupełniali piloci polscy, m.in. późniejszy generał i dowódca lotnictwa Ludomił Rayski (który sam miał epizod ochotniczy w lotnictwie tureckim).