Archiwum Polityki

Piekło z tym niebem

Janusz? On jest jednym z dwóch pilotów w Polsce mających uprawnienia do lądowań i startów na bardzo trudnym lotnisku Courchevel we Francji! – Dariusz Szpineta, prezes jednej z firm szkolących pilotów, wychwala Janusza S., znanego kompozytora. Zatrzymanie muzyka przez CBA we wrześniu 2009 r. (zwolniono go po przesłuchaniu oraz wpłaceniu kaucji 50 tys. zł) głęboko poruszyło środowisko lotnicze. Powszechnie nie dowierza się śledczym CBA, iżby Janusz S. musiał rewanżować się za cokolwiek sekretarz lotniczej komisji egzaminacyjnej Katarzynie T., wyprawiając jej córce przyjęcie weselne. Z tego prostego powodu, że ma on opinię doskonałego lotnika.

Kompozytor zaczął lotniczą przygodę 10 lat temu, zdobywając trzecią klasę pilota szybowcowego. W 2001 r. otrzymał licencję pilota i kupił Cessnę. Dwa lata temu uzyskał – prokuratura podejrzewa, że nielegalnie – licencję pilota zawodowego.

Janusz S. nieomal chwilę przed zatrzymaniem wypowiadał się publicznie w sprawie podejrzeń o korupcję w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego (ULC) oraz niemieckiego pilota, który zdobył licencję w zadziwiająco ekspresowym tempie. Przypomnijmy: w sierpniu 2009 r. aresztowano sześciu pracowników Urzędu Lotnictwa Cywilnego, członków Państwowej Komisji Egzaminacyjnej, pod zarzutem zaliczania sesji egzaminacyjnych w zamian za łapówki. Kompozytor mówił wtedy, że niemożliwe jest zaliczenie 14 egzaminów w ciągu półtora dnia. Jemu samemu zajęło to pół roku i – jak twierdził – to całkiem niezły wynik. Czy ktoś, kto sam kupił egzamin, chciałby komentować podejrzenia w identycznej sprawie? – pytają piloci.

Jednak sierpniowymi aresztowaniami w UCL środowisko nie było tak bardzo zbulwersowane, jak można by oczekiwać. Z tego prostego powodu, że o lewych licencjach mówi się w nim od dawna.

Polityka 44.2009 (2729) z dnia 31.10.2009; Kraj; s. 30
Reklama