Archiwum Polityki

Ściana płaczu

Budownictwo mieszkaniowe ma w tym roku podwójny doping: staniały kredyty, a zapowiedź zlikwidowania ulg podatkowych zachęca, żeby nie przepuścić ostatniej okazji do ich wykorzystania. Inwestycyjne ożywienie wydaje się pewne.

W ubiegłym roku wyniki budownictwa mieszkaniowego były już nieco lepsze niż w poprzednich czterech latach (według GUS oddano do użytku 75,3 tys. mieszkań). Głównie z powodu gorączki, wywołanej w 1996 r. zapowiedzią ograniczenia wysokości ulg: rozpoczęto wówczas wyjątkowo dużo inwestycji. Co zrozumiałe, ulgi podatkowe stanowią największe wsparcie dla budownictwa, jedyne, które się naprawdę liczy. Na przykład w 1997 r. łączna ich wysokość przekroczyła 2,7 mld zł. W tym samym czasie wydatki z budżetu państwa na wszystkie cele mieszkaniowe wyniosły 3,3 mld zł, z czego co trzecia złotówka poszła na wykup odsetek od starych kredytów, zaciągniętych przez spółdzielnie, czyli na zaszłości, bez żadnego pożytku dla budownictwa.

W tym roku mieszkaniowe wydatki budżetu zaplanowano na poziomie zaledwie 2 mld zł, natomiast skala ulg nie będzie raczej mniejsza niż dwa lata temu (korzysta z nich coraz więcej podatników). Przy takich proporcjach posłowie nie oddadzą ulg tanio: minister finansów musi zaproponować rozwiązania, dla których warto je będzie zlikwidować.

Eksperci z Amerykańskiej Agencji Rozwoju Międzynarodowego (USAID) przygotowali dla wicepremiera Leszka Balcerowicza raport o wspomaganiu budownictwa i gospodarki mieszkaniowej w Polsce, z oceną ulg i propozycjami zmian. Według nich ulgi są narzędziem kosztownym, a rezultaty przynoszą niewspółmiernie małe, głównie dlatego, że wspierają "przede wszystkim zamożnych obywateli, mogących budować i remontować bez dotacji". I dodają: "Zbyt często pieniędzmi podatników wspomaga się budowę luksusowych domów, a część wydatkowanych pieniędzy publicznych nie pobudza konsumpcji mieszkaniowej".

Dotychczas opinie takie słyszało się głównie w Sejmie poprzedniej kadencji, z lewej strony sali. Tymczasem amerykańscy eksperci okazali się zdecydowanymi zwolennikami interwencjonizmu państwowego: opowiedzieli się za kierowaniem pomocy głównie do grup średniozamożnych i uboższych, za wspomaganiem tych, którzy własnych mieszkań jeszcze nie mają.

Polityka 15.1999 (2188) z dnia 10.04.1999; Gospodarka; s. 63
Reklama