Archiwum Polityki

Jeśliś mazgaj, szczerze wstydź się

Niedźwiedź przytłamsił jeża. Kiedy zwierzątko ledwo już dychało, miś westchnął z filozoficzną zadumą:

- Oj, lubię ja ostrą krytykę!

Rządzący z minionych epok i ustrojów woleli, by wiedza o ich prywatności była tajemnicą. Nie całkiem to się udawało. W książkach, sztukach teatralnych, filmach - Lenin poza Krupską świata nie widział. A mimo to szutnicy pokazywali dom, gdzie ich zdaniem winna pojawić się tablica: Tutaj Włodzimierz Iljicz ukrywał się z Inessą Armand przed Nadieżdą. Inny żarcik relacjonował dialog Wodza Rewolucji z koleżką:

- Pójdziemy nad Wołgę, na ryby, zabierzemy ze sobą panienki - kusił koleżka.
- Panienki można zabrać - zgodził się nosiciel idei i czapki z daszkiem. - Tylko nie zabierajcie czasem tej politycznej prostytutki, Trockiego!

Sądząc z anegdot, zastępujących informację - Wołodia był romansowy. Takim przynajmniej chciano go widzieć. Jak długo można wpatrywać się w pomniki? Notabene na jednym z nich artysta trochę się zagalopował. Lenin trzymał w ręku kaszkiet, na głowie miał drugi identyczny. Łaska boska, że nasz Konieczny, wyspecjalizowany od lat w monumentach, nie jest roztargniony. Sponsorzy musieliby zapłacić ekstra za dodatkową piuskę, która swoje waży.

Prywatności Chorążego Pokoju strzeżono jeszcze czujniej. Ale i tak do społeczeństwa dotarła plotka o jego zainteresowaniu Lubow Orłową. Znaną oglądaczom starego kina choćby z filmu "Świat się śmieje". Na kremlowskim bankiecie Stalin miał zagadnąć aktrisę, z właściwą sobie humanistyczną troską:

- No i jak tam: mąż was tłucze?
- Bywa że tłucze.
- Więc powiedzcie mu, że jeśli to się jeszcze raz powtórzy, każemy go powiesić.
- Za co? - jęknął mąż Orłowej, reżyser Aleksandrow.

Polityka 19.1999 (2192) z dnia 08.05.1999; Groński; s. 93
Reklama