Archiwum Polityki

Blok polski

Nawet podczas dostojnej papieskiej wizyty blokowiska - choć uroczyście na ten czas ozdobione - pozostaną blokowiskami. Ciasne, brzydkie, anonimowe, degradujące - również ze społecz-nego punktu widzenia. Kiedyś uznane za przyszłość budownictwa mieszkaniowego, dzisiaj stanowią kłopotliwe dziedzictwo; częściej niż gdzie indziej rodzi się w nich zło: agresja i przestępczość. Niektórzy twierdzą, że w Polsce grozi gigantyczna katastrofa budowlana, domy zbudowane z prefabrykatów niebawem się zawalą. Po osiedlach-noclegowniach społeczeństwo odziedziczy w spadku zwiększone bezprawie. W betonowych pustyniach rodzą się przecież osławieni blokersi, którzy przyszłość wyrąbują sobie kijami bejsbolowymi. Czy blokowiska są rzeczywiście skazane na zniszczenie, a ich mieszkańcy na społeczną degradację?

Określenie "blokers" wymyślili dziennikarze. To blokersi zatłukli na śmierć Tomka Ostrowskiego, mieszkańca osiedla Gocław. Dlaczego? Bo mieszkali na osiedlu, gdzie wszystko jest złe. Bo nie ma kawiarni i pubów, bo są narkotyki, bo źli nauczyciele i rodzice nie mający czasu dla własnych dzieci.

Jak w potocznym rozumieniu wygląda blokers, wytwór blokowiska? Według jednych to dresiarz ostrzyżony na pałę, trochę żołnierz gangu, trochę faszysta. Według innych to dealer narkotyków i pirackich kompaktów. Specjalista od muzyki określa blokersa jako fana hip-hopu i nieszczęśnika obdarzonego przez los rodzicami nieudacznikami. To przez nich skazany jest na życie w gorszej dzielnicy, naukę w gorszej szkole i wegetację zamiast rozwoju. A więc na bunt.

Dr Barbara Fatyga, socjolog, niechętnie godzi się na konwencję zaproponowaną przez media. Z jej badań wynika, że subkultury hiphopowej nie należy utożsamiać z blokersami, ma szerszy zasięg. Dla niej blokers to młody chłopak, mieszkaniec blokowiska, z rodziny nisko lokującej się w strukturze społecznej, uczeń zawodówki lub technikum, członek ulicznego gangu. Ale według tej samej typologii to nie blokers stanowi standard osiedlowy. Przeważają tzw. normalsi. Mają normalne potrzeby życiowe i jasny system wartości. Chcą żyć bezpiecznie, założyć rodzinę, znaleźć dobrą pracę i osiągnąć minimum standardu. Wiedzą, że do tego potrzebny jest jakiś dyplom, komputer i znajomość języka. I to próbują osiągnąć.

Reszcie pozostają dwie drogi. Albo minimalizacja potrzeb i przetrwanie, albo bunt na tle zawiści o dobra materialne.

A więc blokersi to buntownicy? Bunt niesie rewolucję, czy mogą stać się uczestnikami jakiegoś przewrotu? Według psycholog Jolanty Świerczewskiej wszyscy mieszkający w blokowiskach są w jakimś sensie blokersami.

Polityka 24.1999 (2197) z dnia 12.06.1999; Raport; s. 8
Reklama