Klasyki Polityki

Na czym polega fenomen Aleksandra Kwaśniewskiego

Aleksander Kwaśniewski z żoną i córką. Aleksander Kwaśniewski z żoną i córką. Jarosław Stachowicz / Forum
Kariera Aleksandra Kwaśniewskiego to jeden z najbardziej zaskakujących paradoksów naszej demokracji.

W kraju, w którym ludzie wierzący – przynajmniej w oficjalnych deklaracjach – stanowią przygniatającą większość, najpopularniejszym politykiem jest człowiek otwarcie przyznający się do swoich ateistycznych przekonań. Społeczeństwo, które szczyci się pokonaniem komunizmu w skali wręcz historycznej, najbardziej ze wszystkich mężów stanu ufa akurat temu, który podczas obrad Okrągłego Stołu siedział po partyjno–rządowej stronie.

Kariera Aleksandra Kwaśniewskiego to jeden z najbardziej zaskakujących paradoksów naszej demokracji. Tym bardziej że jego popularność nie tylko nie słabnie, jak w przypadku wielu innych polityków spalających się u władzy, ale właśnie przeżywa największy dotąd wzlot: CBOS zmierzyło ostatnio rekordowy wynik – 78 proc. społecznego zaufania. W ciągu ostatniego półrocza do i tak wyśmienitego i nieosiągalnego dla innych polityków wyniku dorzucił zatem Kwaśniewski kolejne 5 proc. Wiele wskazuje na to, że – jakby to szokująco nie zabrzmiało – papamobil na lotnisku w podkrakowskich Balicach wiózł niedawno dwie najpopularniejsze w Polsce osobistości.

Kiedy dookoła mamy tyle chodzących legend walki z PRL-em, sympatia do Kwaśniewskiego musi budzić co najmniej konsternację i zakłopotanie. To tak, jakby Polacy poszli nieznaną drogą, a w tyle pozostawili zagubionych badaczy i ekspertów. Może zatem nie należy się już dziwić, a trzeba traktować pozycję Kwaśniewskiego jak normalność. – Dziwić się trzeba zawsze, bo to podstawa wiedzy – mówi znany psycholog społeczny Janusz Reykowski – trzeba jednak od razu zapytać, jakie jest źródło tego zdziwienia. U jego podstaw leżą pewne stereotypy co do dominujących w społeczeństwie poglądów, które wcale dzisiaj nie muszą być już prawdziwe. Reykowski pyta zatem, jaka to tak naprawdę część społeczeństwa pokonała komunizm, i dla ilu ten akt dziejowy ma znaczenie przy dzisiejszej ocenie polityków? Z kolei badania socjologiczne pokazują, że dla bardzo wielu Polaków wiara należy do prywatnej sfery życia, czyli brak wiary też jest sprawą prywatną. Przy czym nasza religijność w dużej mierze idzie w parze z niechęcią do „państwowego” manifestowania swych przekonań, a któż będzie w takim manifestowaniu oszczędniejszy niż człowiek niewierzący?

Popularność z Wałęsą w tle

Najważniejsze jednak według Reykowskiego jest to, że Kwaśniewski przypuszczalnie świetnie realizuje tzw. ukrytą koncepcję dobrego polityka-prezydenta, którą powszechnie acz intuicyjnie społeczeństwo akceptuje. Bardzo trudno ją określić, ale jeśli ktoś wypełnia taki właśnie idealny model, następuje „uwiedzenie” w skali społecznej. Mało wówczas liczą się przeszłość czy ideologia. Sympatia staje się na swój sposób ślepa, opiera się na czynnikach pierwotnych i irracjonalnych, bardziej ważących niż polityczne zależności czy ideowe korzenie. Wszak aż trzy czwarte osób deklarujących przekonania prawicowe obdarza Kwaśniewskiego zaufaniem!

Jak silna musi być zatem „hipnoza”, którą Kwaśniewski aplikuje potencjalnym zwolennikom, jeśli są oni gotowi zlekceważyć nakazy swoich naturalnych, prawicowych patronów z Sejmu, traktujących prezydenta w najlepszym razie z lodowatym chłodem? Istnieje, co prawda, skłonność do poprawiania sobie przez ludzi samooceny; stąd – w kontekście politycznym – wyborcy gotowi są polubić jednego, wybranego wroga, aby się utwierdzić w przekonaniu, że są szlachetni, tolerancyjni i wychodzą naprzeciw nowym czasom i ideom. Kwaśniewski do takiego polubienia nadaje się najbardziej. Mimo wszystko to wypowiedzenie posłuszeństwa solidarnościowej legendzie i pójście za dawnym partyjnym ministrem jest czymś zastanawiającym.

Politolog Edmund Wnuk–Lipiński uważa, że na korzyść Kwaśniewskiego działa wciąż zasadniczy kontrast między jego prezydenturą a stylem uprawiania polityki przez jego poprzednika, Lecha Wałęsę. – Wałęsa tak daleko odbiegał od norm powszechnie przyjętych dla męża stanu, że Kwaśniewskiemu wystarczyło po prostu tamtemu stylowi wyraziście zaprzeczyć, a od razu model promowany przez obecnego prezydenta przyjęto jako właściwy kanon – twierdzi Wnuk–Lipiński.

– I ta popularność może być wzmacniana, na tej samej zasadzie, przez negatywny wizerunek kandydatów do prezydentury w nadchodzących wyborach. Zapewne dlatego takie zadowolenie z chęci ponownego kandydowania Lecha Wałęsy wyraził niedawno Leszek Miller.

Wnuk–Lipiński nie bagatelizuje jednak atrakcyjnej dla politycznych klientów osobowości Kwaśniewskiego. Docenia jego umiejętność dostosowania własnego języka do rozmówcy: jest swojakiem zarówno dla intelektualistów jak i „prostych ludzi”. Na podobny aspekt zwraca uwagę socjolog Andrzej Rychard: – Kwaśniewski ma bardzo dobre wyczucie dystansu do ludzi, mówi im między wierszami – jestem lepszy, ale dostępny, jestem wręcz bardzo dobry, ale w waszym zasięgu. Taki najzdolniejszy kolega z klasy, któremu się nadzwyczaj powiodło, ale nie zapomina o dawnych znajomych. To się musi podobać. Danuta Waniek, była szefowa Kancelarii Prezydenta i organizatorka kampanii Kwaśniewskiego, wskazuje na cechy charakterologiczne byłego szefa: – Świetnie nawiązuje kontakt z ludźmi, z całym tłumem. Czasami mówił, że zna wszystkich; rzeczywiście, ma tę cechę wybitnych polityków, że zna ludzi z najróżniejszych środowisk, warstw, z elit, ale i nizin społecznych. Ma znakomitą pamięć i jest pracowity. W intensywności pracy nie uznaje żadnych granic.

Niemal wszyscy analitycy zwracają uwagę na to, że w istocie tylko Kwaśniewski wyciągnął wnioski z dobrze ugruntowanej obserwacji, że Polacy nie znoszą kłócących się polityków. Na sporach wszyscy tracą w oczach opinii publicznej. Dlatego, jeśli prześledzić ostatnie lata kariery Kwaśniewskiego, to nie można znaleźć ani jednego momentu, kiedy by kogoś obrażał czy wyśmiewał, specjalnie ostro ripostował. Przeciwnie, stosuje prezydent taktykę zalecaną przez najnowsze teorie socjotechniczne: wszystko traktować „z należną troską” i „z żywym zainteresowaniem”, a nawet na najgłupsze ataki czy pytania odpowiadać rzeczowo, jakby interlokutor był najbardziej subtelnym myślicielem. Na tej taktyce wygrali Clinton, Blair i im podobni. To jest taka specyficzna premia za poprawność. Zresztą emocjonalne reakcje kojarzone są intuicyjnie z „niskim stanem”, z gminem, a ludzie chcą być rządzeni przez kogoś, kogo zaliczyć by można do „stanu wyższego”.

Dąb prymasa skręca w lewo

Kwaśniewski we wszystkim stara się znaleźć racjonalne jądro, które można obudować efektowną, pragmatyczną nowomową, współczesnym eurojęzykiem. Wie, że wdawanie się w doraźne pyskówki, poza kampaniami wyborczymi, może mu tylko zaszkodzić, ponieważ sugeruje, że chodzi mu o stołek, czyli prywatę. Ryzykuje tym samym, iż napotka zarzut nijakości („ślizgania się”, jak nazywa to Lech Wałęsa, tym właśnie także inni politycy prawicowi tłumaczą sukces Kwaśniewskiego), ale wie, że ta właśnie taktyka przynosi mu sukces. Gra zatem w to, w co wygrywa. – Istotne jest to, że konstytucyjny kształt prezydentury nie zmusza Kwaśniewskiego do niechcianej aktywności – uważa Andrzej Rychard – daje to mu dwojakie korzyści – z jednej strony może uniknąć niepożądanych awantur, na których mógłby stracić, a z drugiej, może zademonstrować swoje „propaństwowe” umiarkowanie na zasadzie: co prawda mogę, ale nie muszę i nie chcę.

Kwaśniewski nie popełnił dotąd większego błędu medialnego. Czasami przesadzał w rubaszności („Dąb prymasa skręca w lewo”, podczas pamiątkowego sadzenia drzew) czy dosadności (passus z „robieniem dzieci”), ale zazwyczaj trzyma się w swoim tonie języka oficjalnego, chociaż nie sztywnego, często ogólnikowego, ale z jakimś pozostającym w pamięci zdaniem lub słowem. A łapanie za łokieć, poklepywanie po plecach, łagodne „dogadywanie” mieszczą się w dzisiejszym politycznym stylu zachowań. Zresztą ma prezydent tę cenną cechę, która powoduje, że ludzie jego zachowania uznają za właściwe, właśnie dlatego, że to on tak postępuje.

Małżeństwo pluralistyczne

Nie było też zasadniczych błędów politycznych. Taktyka postawienia się „ponad podziałami” zdała egzamin. W podpisywaniu, wetowaniu i odsyłaniu ustaw do Trybunału Konstytucyjnego nie było jakiegoś bardzo czytelnego ideologicznego klucza. Oczywiście, Kwaśniewski w paru przypadkach spełnił sugestie swoich przyjaciół z SLD, ale przy innych okazjach wchodził z nimi w konflikt, choćby nawet – jak sądzą niektórzy – udawany (wszak wiadomo z psychologii społecznej, że nic tak nie zjednuje sympatii wyborców, jak postępowanie wbrew swoim „żywotnym interesom”).

Kwaśniewski stara się robić wrażenie, że kieruje się przede wszystkim zdrowym, apolitycznym rozsądkiem; po to zwołuje rady, przeprowadza konsultacje, zatrudnia ekspertów spoza swojego ścisłego zaplecza. Przy kontrowersyjnych ustawach zaś zwlekał z podpisaniem do ostatniej chwili, demonstrując tym swoją roztropność i fakt, że rzecz została rozpatrzona w stopniu maksymalnym, na ile tylko konstytucja pozwala. – Jest obliczalny, co udowadnia najlepiej tym, że w żadnym przypadku nie okazał się nieobliczalny. Stąd każdy dodatkowy miesiąc spokoju i stabilizacji działa na jego korzyść, potwierdza konsekwencję, wzmacnia wizerunek rozważnego polityka; dlatego jego popularność nie tylko nie maleje, ale rośnie – uważa Rychard.

Kwaśniewski umiejętnie buduje również prywatny wizerunek (na zdjęciu z żoną Jolantą i córką Aleksandrą). Po początkowym okresie, kiedy jego żona Jolanta wydawała się nieco zagubiona w wyborze odpowiedniego stylu, teraz jest jasnym punktem prezydentury. Jej działalność charytatywna, zręcznie zresztą nagłaśniana i promowana w mediach, jest dobrym dopełnieniem publicznego obrazu męża. Córka zaś w tym medialnym obrazie wykorzystywana jest bardzo oszczędnie, Kwaśniewski wie, że łatwo tu wpaść w przesadę i śmieszność. To prawdziwie nowoczesna rodzina: on niewierzący, ona zaś, całująca papieski pierścień, jest dobrze, po katolicku wychowaną dziewczyną. Słowem, pluralizm i tolerancja – jak w porządnie rządzonym państwie. Nie ma jednak publicznego spoufalania na niwie prywatnej, nie widzieliśmy Kwaśniewskiego, któremu żona zdejmuje skarpety. Chociaż w wywiadach udzielanych pismom kobiecym pani prezydentowa chętnie przedstawia swojego męża jako czułego i romantycznego mężczyznę. Ma być to małżeństwo w miarę swojskie, jak z popularnej telenoweli, ale jednocześnie eleganckie.

Zręczny czy również wielki

Styl, jaki przyjął Kwaśniewski w swojej prezydenturze, choć niewątpliwie wydajny, niesie jednak pewne zagrożenia. Jeśli prawdziwa jest hipoteza, że ludzie cenią prezydenta przede wszystkim za to, kim nie jest i czego nie robi, to jest to popularność mało ambitna i nie wiadomo, czy tak trwała, jak się dotąd sądzi. Kategoria „zaufania”, jaką często mierzy się w badaniach stosunek do polityków, bywa zawodna w chwilach wyborczej próby, o czym dobrze wie wieloletni ulubieniec opinii publicznej Jacek Kuroń, który nawet nie zbliżył się do prezydenckiego fotela.

Oczywiście, Kwaśniewski ma dobre również „twarde” wyniki w sondażach typu „na kogo byś głosował”, ale trudno zgadnąć, ile w takich deklaracjach prawdziwego uczucia do prezydenta, a ile niechęci do ewentualnych przeciwników. Walka wyborcza kieruje się swoimi prawami, czasami traci się nerwy i klasę. Poza tym wydaje się, że model sprawowania urzędu, przyjęty przez byłego lidera SLD, z zasady wyklucza format męża stanu, takiego ze spiżu, o którym później powstają legendy. Jest to raczej wizerunek bardzo sympatycznego acz nieco konformistycznego polityka, który chciałby być powszechnie lubiany, choćby kosztem rezygnacji ze spójnego programu. Powiedzieć, że Kwaśniewski schodzi z linii ciosu, to za mało, on w ogóle stara się unikać ringu.

Nawet niezwykle życzliwa Kwaśniewskiemu Danuta Waniek dostrzega niebezpieczeństwo takiego ryzykownego „uniwersalizmu”, przejawiającego się również w zjednywaniu przychylności każdego, kto się przyda w szerokim „froncie poparcia”.

– Tak właśnie, po długich staraniach zyskał w końcu przychylność hierarchii kościelnej, ale za wysoką cenę zgody na konkordat. Myślę, że może mu zagrozić polityczna nijakość, tendencja do usilnego wygładzania wszelkich kantów. O ostatecznej ocenie jego politycznego wizerunku zdecyduje jednak dopiero druga prezydencka kadencja.

Prawda, panuje powszechny pogląd, że czas wyrazistych postaci jest już poza nami, ale właściwie nie wiadomo dlaczego i kto sprawdził, że rzeczywiście bezpowrotnie przeminął. – Wiem to, że Kwaśniewski jest zręcznym politykiem – mówi zapytany o to Edmund Wnuk–Lipiński – by sprawdzić, czy także wielkim, trzeba by trudnych, ekstremalnych sytuacji, ponieważ w takich okolicznościach ujawnia się wielkość lub nikczemność. Oby jednak los ich krajowi oszczędził.

Współpraca Jowita Flankowska

Od redakcji: najnowszy słownik ortograficzny pod red. prof. Edwarda Polańskiego podaje spolszczoną formę „papamobil” (M. lp.) jako poprawną.

Polityka 27.1999 (2200) z dnia 03.07.1999; Kraj; s. 20
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną