W "Życiu Warszawy" z 14 lipca min. Zakrzewski mówił: "nie same pieniądze decydują o stanie kultury, tylko ludzie". Twierdzenie to można odwrócić: nie sami ludzie decydują o stanie kultury, tylko pieniądze. A sami ludzie - bez pieniędzy - o niczym decydować nie mogą.
Pieniędzy jednak jest coraz mniej. Minister: "Ale jest przecież samorząd". Jest, ale bez pieniędzy. Samorządy jakieś pieniądze mają, jednak przyciśnięte do ściany piętrzącymi się potrzebami i kosztownymi reformami - na wszystkim oszczędzają, obcinając przede wszystkim dotacje na kulturę. "Przede wszystkim jednak proponuję otworzyć drzwi dla pozabudżetowych dochodów". Gdybyż to była tylko kwestia otwarcia drzwi! U drzwi stoi, czy już przez te drzwi wszedł, kryzys. Wszyscy pieniędzy nie mają czy tylko tak udają. Tak czy owak, na tzw. kulturę pieniędzy nie dają (zresztą słusznie, bo z tego dziś w Polsce satysfakcja wątpliwa, a interes żaden).
Minister: "Najważniejszą rzeczą jest zapewnienie odpowiednich funduszy dla Muzeum Narodowego i Opery Narodowej, które są okrętami flagowymi naszej kultury". Dlaczego opera ma posiadać tak wysoką rangę? Polska nigdy nie była potentatem operowym jak Włochy. Ranga Moniuszki - naszego flagowego żaglowca operowego, by już trzymać się tej metaforyki marynarskiej - w skali europejskiej i światowej jest mizerna.
"Tegoroczny budżet na kulturę wcale nie jest taki zły". Jednak nastroje osób i instytucji korzystających z tego budżetu są złe i coraz gorsze, jest to bowiem najniższa kwota przyznana na kulturę od lat dziesięciu.
We wrześniu znane są pierwsze decyzje o dotacjach dla czasopism. "Czas Kultury" w zeszłym roku otrzymał 80 tys., w obecnym 50 tys. "Arkusz" - w zeszłym roku 20 tys., w obecnym - 5 tys. A są to właśnie pisma nastawione na literacką współczesność, publikujące dużo wierszy i prozy.