Wielkie emocje towarzyszyły operacji rozdzielenia bliźniąt syjamskich z Polski w słynnej filadelfijskiej klinice. Wiktoria i Weronika, które przyszły na świat przed pięcioma miesiącami w Lublinie, były zrośnięte mostkami, miały wspólną wątrobę i worek osierdziowy. Operował je (po dwóch miesiącach przygotowań) kilkudziesięcioosobowy zespół wybitnych specjalistów pod kierunkiem dyrektora kliniki prof. Scotta Adzicka. Zabieg trwał 10 godzin; asystował przy nim młody lekarz z Lublina Jarosław Oleszczuk, który zainicjował całe przedsięwzięcie.
Operacja dzieci Krystyny i Edwarda Paleniów z Pysznicy na Podkarpaciu (którzy mają już trzech synów) była możliwa dzięki bezinteresownej pomocy bardzo wielu ludzi. Lubelscy lekarze nawiązali kontakty z amerykańskimi, gdy w piątym miesiącu ciąży okazało się, że na świat przyjdą zroślaki. Dzieci wyjechały do Filadelfii wraz z matką i dwójką lekarzy już w sierpniu. W kosztach podróży i pobytu partycypuje kilka instytucji krajowych i amerykańskich (m.in. LOT, redakcja „Przyjaciółki”, Citibank, Harvard Foundation). Zespół prof. Adzicka zrzekł się honorarium, a szpital – należności za pobyt dzieci. Operacja była bardzo trudna, ale nie podjęto by jej, gdyby nie istniały duże szanse na sukces.
Raz na 80 tys.
O syjamskich bliźniętach wiemy tyle, że powstają na skutek zaburzeń we wczesnym okresie rozwoju bliźniaczej ciąży jednojajowej. Takie zaburzenia zdarzają się często, ale zazwyczaj dochodzi do obumarcia nieudanych zarodków i naturalnego poronienia po kilku lub kilkunastu tygodniach ciąży. W nielicznych przypadkach – statystycznie raz na 80 tys. urodzeń – zrośnięte płody rozwijają się i przychodzą na świat. Jednak większość z nich umiera w pierwszych dniach życia z powodu wad wrodzonych.