Archiwum Polityki

Pranie z wybielaniem

"Pershing" po wyjściu z więzienia zwierzał się, że chciałby zbudować hotel na Mazurach. Myślał logicznie - hotel, dyskoteka, bar, restauracja i inne tego typu miejsca świetnie nadają się do prania brudnych pieniędzy. "Pershinga" zabili konkurenci, ale ktokolwiek zajmie jego miejsce, będzie myślał jak on: czarny kapitał z podziemia, żeby mieć z niego prawdziwą przyjemność, musi być legalizowany w "naziemnej" gospodarce. Tak myśli Pruszków, tak kombinuje reszta mafii. Jaką odpowiedź ma na to państwo?

Przed kilku laty w zachodnich publikacjach bankowych sugerowano, że w Polsce pierze się rocznie 8 mld brudnych dolarów. Według międzynarodowej organizacji do zwalczania tego zjawiska (FATF) i amerykańskiego Departamentu Stanu, kwotę tę ocenia się raczej na 2-3 mld dolarów. To dużo mniej, ale i tak oznacza, że co godzinę ktoś gdzieś w Polsce usiłuje wyprać ćwierć miliona dolarów pochodzących z przestępstwa dokonanego w Polsce lub za granicą.

Na podstawie nielicznych spraw wykrywanych przez policję i nadzór bankowy możemy się domyślać, że spora część pranych pieniędzy (połowa?) szmuglowana jest do nas w gotówce z zagranicy. Polska - zdaniem ekspertów - jest niewielką w skali świata, ale wygodną pralnią. Wciąż nie mamy - jak w innych krajach zachodnich - centralnej instytucji gromadzącej dane o podejrzanych transakcjach, kiepski jest przepływ informacji pomiędzy instytucjami finansowymi, dziurawy system podatkowy. Pracze korzystają z luk w prawie, rozbudowanej szarej strefy w gospodarce i głodu inwestycji. Lokują czarny kapitał w naszych bankach, ubezpieczeniach, kantorach, nieruchomościach, krótkoterminowych papierach wartościowych, dziełach sztuki itp.

Z punktu widzenia zawodowych praczy, atrakcyjność Polski znacznie wzrosła w latach 90. Zmiana ustroju i decentralizacja gospodarki oznacza zawsze łatwy do wykorzystania bałagan. Po drugie, od połowy lat 80. w krajach zachodnich zaczęto prowadzić konsekwentną walkę z brudnymi pieniędzmi (ustawy, silna policja podatkowa, informatyka). Przypuszczalnie piorą też u nas Rosjanie, których banki (szczególnie po ostatnich wpadkach) tracą na Zachodzie wiarygodność.

Jakim kapitałem dysponują polskie gangi? Najprostszy sposób, choć niedoskonały, to ocena góry lodowej na podstawie jej wierzchołka. Bierze się pod uwagę wartość przechwyconych przez policję i celników towarów i wiedząc, jaka jest wykrywalność rozmaitych przestępstw, ocenia się skalę zjawiska.

Polityka 51.1999 (2224) z dnia 18.12.1999; Wydarzenia; s. 18
Reklama