Archiwum Polityki

Smok wierzy w ósemkę

Na pewno wszystko odbędzie się z pompą, ale mniejszą niż dwa i pół roku temu, kiedy to Brytyjczycy oddawali Chinom Hongkong. To kwestia skali. Makau bowiem choć dużo starsze i niegdyś zamożniejsze, dziś nie jest nawet cieniem Hongkongu. Czy nowa chińska administracja, przejmująca 30 grudnia br. Makau z rąk Portugalczyków, przywróci blask tej liczącej zaledwie kilkanaście kilometrów kwadratowych wysepce?

Liczby mówią same za siebie: niespełna pół miliona ludności w po równaniu z sześciomilionowym Hongkongiem, PKB mniej więcej na poziomie jednej trzydziestej konkurenta, trzykrotnie za to większy procentowo udział analfabetów wśród mieszkańców. Zupełnie jakby Makau w pewnym momencie swego rozwoju zapadło w drzemkę albo postanowiło żyć inaczej, innym tempem, nie ulegając gorączkowemu pośpiechowi i nieustannej pogoni za zyskiem, jakie rządzą codziennością Hongkongu.

Portugalczycy mieli prawie pięćset lat, aby odcisnąć swe piętno na tym skrawku ziemi. Ich forpoczta przybyła do spokojnej zatoki bogini A-Ma (z tego właśnie kantońskiego określenia A-Ma Gao etymolodzy wywodzą nazwę terytorium) w pierwszej połowie XVI stulecia. Kilkadziesiąt lat później, uzyskawszy zgodę cesarstwa Mingów na zasiedlenie niewielkiego półwyspu, europejscy osadnicy ufundowali tu miasto, które stało się cennym przyczółkiem na handlowym szlaku między Półwyspem Malajskim a Japonią i oczywiście Chinami. Ściągali tu kupcy korzenni i jezuiccy misjonarze, którzy na terenie enklawy dość szybko wznieśli wspaniały kościół Świętego Pawła wraz z pobliską fortecą (Fortaleza do Monte), do tej pory stanowiące najsłynniejsze wizytówki turystyczne Makau.

Ale tak jak siedemnastowieczną świątynię strawił wielki pożar i dziś można podziwiać jedynie jej imponujący fronton, tak i Makau z upływem czasu zaczęło tracić rangę. Jeszcze pod koniec XIX stulecia portugalski gubernator anektuje dwie pobliskie wysepki: Tajpę i Coloane, które wchodzą w skład dzisiejszego terytorium Makau. Nie powstrzymuje to jednak postępującego procesu utraty znaczenia. Makau uczy się więc żyć w cieniu Hongkongu, w swoistej symbiozie czerpać korzyści z jego sukcesów.

W czasach najnowszych złotodajną żyłą enkawy l okazuje się turystyka nastawiona przede wszystkim na gości z zamiłowaniem do gier hazardowych.

Polityka 51.1999 (2224) z dnia 18.12.1999; Świat; s. 40
Reklama