Archiwum Polityki

Obwisłe pędzle

Wbrew zapowiedziom awangardowych twórców i wojowniczych krytyków sztuki, malarstwo wcale nie umarło. Nic więc dziwnego, że nieustannie trwają poszukiwania następców wielkich mistrzów pędzla, takich jak Jerzy Nowosielski czy Stefan Gierowski. Gdzie szukać? Oczywiście najlepiej wśród studentów i świeżo upieczonych absolwentów akademii sztuk pięknych. Kolejną taką próbę podjęła stołeczna Galeria Modulor, wyłuskując z tłumu młodych zdolnych Warszawy i Krakowa, tych – jej zdaniem – najzdolniejszych. Co z tej prezentacji wynika? Dla sztuki niewiele. Nie objawił się żaden nowy, przełamujący konwenanse polski Basquiat. Młodym wyraźnie ciążą autorytety akademickich profesorów. Stąd wiele poprawnych, nawet ujmujących, ale klasycznych do bólu pejzaży, martwych natur i portretów. Zamiast prowokujących tematów, pola, stoły z wazonami, a co najwyżej widok łazienki lub kuchni, zamiast eksperymentów formalnych – harmonijne kompozycje. A nawet tam, gdzie czuje się siłę talentu, ginie on przytłoczony pamięcią o impresjonistach czy kolorystach. To są w większości prace, które z prawdziwą przyjemnością powiesić można nad kanapą w salonie, ale na pewno nie malarstwo, które konfrontowałoby się ze współczesnym światem i stało się wyzwaniem rzuconym sztuce tzw. nowych mediów. Przed paru laty odbyła się wystawa „Najgroźniejsze pędzle”, która pokazywała fantastyczny potencjał malarski najmłodszego pokolenia polskich twórców. Tym razem mówić by należało o „pędzlach obwisłych”. Młodzi, więcej odwagi, bo inaczej nigdy nie dogonicie swych poprzedników.

Piotr Sarzyński

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 27.2004 (2459) z dnia 03.07.2004; Kultura; s. 56
Reklama