Archiwum Polityki

Zostańmy trochę sami

Najczęstszym hasłem przywoływanym przez Szwedów w tych trudnych dla nich dniach jest „społeczeństwo otwarte”. Zabójstwo minister Anny Lindh uznane zostało jednoznacznie za zamach na tę właśnie wartość, zaś odrzucenie euro – za zbiorowy gest w jej obronie.

Ogromna większość Szwedów nie czytała zapewne fundamentalnej pracy austriackiego filozofa Karla R. Poppera „Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie” (1945). Według Poppera jest to taka forma organizacji społecznej, w której różne interesy i poglądy ludzi pokojowo współżyją chronione przez instytucje stworzone w tym celu. Cała prawie Europa, z Rosją włącznie, jest dziś mniej lub bardziej doskonałą wersją społeczeństwa otwartego. W Szwecji otwartość społeczeństwa praktykowana była przed Popperem w wymiarze praktycznym, różniącym się od naukowego aparatu filozofa.

Społeczeństwo otwarte dla Szweda to takie, w którym można bez skrępowania i przełamywania murów podejść do polityka spotkawszy go na ulicy lub w metrze i zapytać, zwracając się do niego po imieniu, jak się czuje, wejść do urzędu i przejrzeć tam dokumenty, dyskutować z policjantem bez obaw, że ten sięgnie po argumenty, dosłownie, rzeczowe.

Taki model udało się Szwecji stworzyć, a nawet rozpropagować go za granicą. Pamiętam opowieści ojca z przedwojennych rejsów żeglarskich po Bałtyku, kiedy po wylądowaniu na wyspie Olandii został wraz z kolegami zaprowadzony przez policję do króla (miał tam letnią rezydencję), który z ciekawością przywitał polskich studentów i podejmował ich nawet podwieczorkiem. Jeszcze nie wiedziałem, że prawie pół swego życia spędzę w Szwecji, kiedy czytałem o otwartości tego kraju w reportażach literackich Jana Parandowskiego i Leopolda Tyrmanda. Słyszałem też o premierze (Per Albinie Hanssonie), który jeździł do pracy tramwajem i w nim umarł dotknięty udarem serca.

Szwedzką otwartość poznałem po raz pierwszy w 1973 r. na zatłoczonej płycie stadionu w Malmö, na której odbywał się przedwyborczy mityng socjaldemokratów. Szedł do mnie z wyciągniętą ręką Olof Palme.

Polityka 39.2003 (2420) z dnia 27.09.2003; Świat; s. 53
Reklama