Archiwum Polityki

Kto ma dziś szczęście

W światowym rankingu „zadowolonych z życia” znajdujemy się daleko, między Iranem a Turcją. Szczerze mówiąc, i w Polsce, i na świecie – jeśli patrzeć na obraz, który pokazują media – manifestowanie dobrego nastroju byłoby nietaktem. Ale, mówią fachowcy, żeby przetrwać w lawinie złych wiadomości, trzeba w sobie i dookoła siebie znaleźć cokolwiek pozytywnego. To jedyna szczepionka przeciwko groźnemu dla wszystkich społeczeństw wirusowi beznadziei i pesymizmu.

Socjologowie sprawdzili, kto jest najszczęśliwszy na świecie. And... the winner... is...: Puerto... Rico! Trochę to dziwne. Nieprawdaż? Na drugim miejscu jest Meksyk. To też brzmi zaskakująco. Trzeci są Duńczycy. Za nimi... Kolumbijczycy. O jedną czwartą mniej szczęśliwi od Meksykanów są Amerykanie (dopiero 16 miejsce w rankingu najszczęśliwszych narodów). W Europie najbardziej szczęśliwi są mieszkańcy północy – Duńczycy, Irlandczycy, Islandczycy, mieszkańcy Irlandii Północnej, Szwajcarzy, Holendrzy i Austriacy – wszyscy w pierwszej dziesiątce najszczęśliwszych społeczeństw. Najbardziej nieszczęśliwi na świecie są mieszkańcy Zimbabwe oraz... Ukraińcy, Ormianie i Rosjanie.

Polacy są raczej nieszczęśliwi. Pocieszające jest to, że w pokomunistycznej Europie bardziej szczęśliwi od nas są tylko Słoweńcy, Chorwaci i Czesi. Ale czy nieszczęście sąsiadów może nas uszczęśliwić? Bardziej szczęśliwi niż my są przecież nie tylko wszyscy Latynosi i mieszkańcy krajów wysoko rozwiniętych, ale też Nigeryjczycy, Wietnamczycy, mieszkańcy Indonezji, a nawet Chińczycy i Irańczycy, którym w większości – na nasz rozum – nie ma czego zazdrościć.

Takie wyniki przynosi najnowszy prestiżowy Światowy Sondaż Wartości (przeprowadzony w 2002 r. ), którego pełne dane mają być ogłoszone w kwietniu. Widać z niego, że na wysokich miejscach Latynosi (których gospodarki przeważnie kiepsko sobie radzą, a demokracje nieustannie kuleją) wypierają mieszkańców stabilnych, bogatych demokracji – w większości coraz mniej szczęśliwych. To jest ciekawa wiadomość, bo cała nasza publiczna debata zdaje się być oparta na powszechnej zgodzie w jednej tylko sprawie – że szczęście da nam demokracja i wzrost gospodarczy. Jeżeli w życiu i także w polityce chodzi o to, żebyśmy byli szczęśliwi, a nie tylko o słupki i cenzurki, to pewnie warto się tym badaniom dość poważnie przyjrzeć.

Polityka 12.2004 (2444) z dnia 20.03.2004; Polska i świat; s. 20
Reklama