Archiwum Polityki

Odejście króla Midasa

Mariusz Łukasiewicz – młody, zdrowy, bardzo bogaty, rozchwytywany towarzysko. Umierając zostawił świeżo stworzony przez siebie bank, olbrzymi majątek i zszokowanych współpracowników.

Jego śmierć – w wieku 43 lat – to był grom z jasnego, bezchmurnego nieba. Dbał o siebie: nie palił, odżywiał się zdrowo, żeglował, nurkował, jeździł na nartach. Ale przede wszystkim pracował.

– Nieprzytomny pracoholik – przyznaje jego koleżanka Wioletta Dyl. Pracował zawsze i wszędzie. Mimo że kochał wykwintne jedzenie, długie, starannie zaprojektowane obiady i perfekcyjnie dobrane wina, potrafił w trakcie wykonać lub odebrać kilkadziesiąt telefonów. Był stale „na łączach”. Umarł na zawał serca.

Zdaniem przyjaciół żył w ciągłym stresie, bo wiedział, że odpowiada za bank (zainwestował w niego prawie cały majątek) i ludzi, których pociągnął za sobą, którym dawał pracę, którzy mu uwierzyli. Od tego stresu nie chciał lub nie potrafił uciec ani w powietrzu, ani na wodzie, ani nawet pod wodą. – Kiedy żeglowaliśmy, zamiast podziwiać na jachcie piękny zachód słońca, otwierał laptopa, żeby sprawdzić sprzedaż. Podczas trzytygodniowego rejsu po Morzu Śródziemnym potrafił sześć razy polecieć swoim samolotem do Wrocławia. Wracał nieraz jeszcze tego samego dnia – opowiada towarzysz wspólnych wypraw Ryszard Paluszkiewicz.

Łukasiewicz wymykał się stereotypowi polskiego milionera.

W jego wizerunku były oczywiście elementy doskonale pasujące do wyobrażeń o tym, jak żyje człowiek wielkiego sukcesu i wielkich pieniędzy. Od kilku lat był posiadaczem pięknego pełnomorskiego jachtu, zakotwiczonego na stałe w jednym z włoskich portów. Latał prywatnym odrzutowcem Cessna; do jego dyspozycji, 24 godziny na dobę, pozostawali dwaj piloci. Zawsze ubierał się niezwykle elegancko, jednak w ostatnich latach, zapewne pod wpływem licznych znajomych ze środowisk artystycznych, była to elegancja ostentacyjnie wyszukana, dość nietypowa dla wizerunku bankiera.

Polityka 21.2004 (2453) z dnia 22.05.2004; Społeczeństwo; s. 92
Reklama