Archiwum Polityki

Transfer poselski

Po odejściu kilku posłów z parlamentarnego klubu Unii Pracy stopniał on do 14 osób i groziła mu degradacja do zaledwie koła. Ratunkiem okazał się transfer Zofii Wilczyńskiej z koalicyjnego SLD. – Do klubu UP przeszłam czasowo, na zasadzie porozumienia władz partyjnych. Mam nadzieję, że kiedy Unia Pracy upora się z problemami kadrowymi, uda mi się jeszcze w tej kadencji wrócić do własnej drużyny – mówi poseł Wilczyńska. Zapewnia, że opuszczenie partii nie wchodzi w rachubę. Nadal bierze udział w pracach Sojuszu i nie zamierza angażować się w wewnętrzne sprawy nowego gremium. Reakcje na ten niecodzienny transfer były różne. – Część przyjaciół miała mi to za złe, ale zrozumieli, gdy wyjaśniłam, że kierowała mną wyższa konieczność – mówi Wilczyńska. Władze UP są zadowolone z transferu. – Brakowało nam osoby z takimi kompetencjami w zakresie polityki społecznej, jakie posiada pani Wilczyńska – nie ukrywa satysfakcji poseł Andrzej Aumiller, p.o. przewodniczącego klubu UP. Unici w całej sytuacji nie widzą niczego złego. – Przecież nawet w sporcie dokonuje się takich transferów, by zespół grał lepiej – mówią politycy UP. Wacław Martyniuk, rzecznik dyscypliny SLD, jest pewien, że posłanka nie opuści całkowicie macierzystego klubu i będzie w nim obecna choćby duchem. Posłowie SLD przyjęli decyzję władz ze zrozumieniem. – Nie było żadnych sprzeciwów – zapewnia o jednomyślności kolegów Martyniuk.

Polityka 22.2004 (2454) z dnia 29.05.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama