Archiwum Polityki

Arkadius, projektant mody: – Nie przyjadę już do Polski

Butik Arkadiusa w Warszawie, w który jego firma zainwestowała 300 tys. dol., zbankrutował. Z tej okazji ukazało się w prasie sporo nieprzychylnych artykułów na temat sławnego projektanta, podważających w ogóle sens tego, co robi. Co o tym wszystkim myśli sam Arkadius:

Uważam, że kampanią prasową przeciwko mnie ktoś steruje, ktoś zazdrosny o moje sukcesy próbuje mi zaszkodzić, posługując się głównie brukowcami. Wiem, kto to jest, ale nie wymienię nazwiska. Otrzymałem od rodaków bardzo gorzką lekcję, ale pocieszam się tym, że w Anglii bywa tak samo, brytyjskie tabloidy zniszczyły życie już niejednej osoby. To jest ogólnoświatowe piekło. Wypowiedź dla „Polityki” jest moją ostatnią rozmową z prasą. Nie będę też więcej do Polski przyjeżdżał, a nawet jeśli kiedykolwiek jeszcze dojdzie tutaj do zaprezentowania mojej kolekcji, nie pojawię się na pokazie. Dotychczas sam zajmowałem się promocją, bo pragnąłem udowodnić młodym ludziom, że warto mieć marzenia i je realizować. Sporo osób nie wie, jak się odnosić do tego, co robię, więc reagują agresją. Nie rozumieją, że w swojej sztuce chcę zademonstrować bunt przeciwko złu, które nas otacza, niszczeniu wartości moralnych, ale przede wszystkim przeciwko sztampie, standardowi i jednorodności. Sprzeciwiam się zabijaniu indywidualizmu. W Polsce ludzie nie lubią się wyróżniać, wszyscy pragną być do siebie podobni. Moje kolekcje najlepiej sprzedają się w Moskwie, bo tam panuje moda na oryginalność.„Vogue” napisał o mnie ostatnio, że problemem Arkadiusa jest to, że nie jest projektantem, tylko artystą. Sam mam takie poczucie i przyznaję, że znalazłem się na rozdrożu. Nie wiem, czy nadal będę projektował ciuchy, choć obecnie przygotowuję nową kolekcję. Mam jednak zamiar robić rzeczy nowe, kreatywne, może pójdę w stronę teatru (Arkadius był autorem pięknych kostiumów do opery „Don Giovanni” – przyp.

Polityka 22.2004 (2454) z dnia 29.05.2004; Kultura; s. 61
Reklama