Archiwum Polityki

Skoczyć, spłynąć, poszaleć

Nurkowanie z rekinami na Bermudach, wyprawa z Indianami przez amazońską dżunglę, a może szkoła przeżycia na biebrzańskich bagnach? Dziś każdy może poczuć się jak Rambo albo Indiana Jones. Na spragnionych silnych wrażeń czekają sprzedawcy adrenaliny.

Nie wyglądają na biznesmenów. Ogorzałe twarze, żylaste dłonie, strój sportowy. W biurach między komputerami i segregatorami z dokumentami leżą wspinaczkowe liny, akwalungi, kufry ze sprzętem biwakowym. Właśnie wrócili z amazońskiej dżungli lub Jury Krakowsko-Częstochowskiej i przygotowują się do kolejnego wyjazdu na rafę koralową albo do Mikołajek. Niezależnie skąd wrócili i dokąd jadą, tak jak wszystkich biznesmenów pochłaniają ich podobne sprawy: ZUS, urząd skarbowy, bank, podpisywanie faktur, wysyłanie ofert. Narzekają, że rynek jest ciężki. Konkurencja coraz większa, a klientów mniej niż przed paru laty; bardziej też liczą się z groszem i grymaszą – tu już byli, tamto już znają. Zjeżdżali na linie, skakali na bungee, nurkowali, wspinali się, spływali na tratwach. Chcą czegoś nowego, co da im kolejnego adrenalinowego kopa.

Zasada jest prosta: maksimum wrażeń, minimum czasu – wyjaśnia Andrzej Ziarko, właściciel firmy Tatra Extreme. – Mało który klient może poświęcić na wypoczynek więcej niż dwa tygodnie. Nudzą go wyjazdy do ciepłych krajów, gdzie będzie leżał na plaży pod palmą. Chce czegoś więcej.

Świat na wyciągnięcie ręki

Andrzej Ziarko zabiera swoich klientów na przykład do Argentyny, by najpierw samochodami terenowymi, a potem konno przejechać z nimi przez Patagonię. Prawdziwa pampa, prawdziwi Indianie, zero cepelii. Uczestnicy wyprawy śpią na ranczo pod gołym niebem, gotują na ognisku. Odrywają się kompletnie od rzeczywistości, bo nawet telefony komórkowe tracą tam zasięg.

Oczywiście Ziarko wie, że klient lubi się zmęczyć, ale nie zamęczyć. Trzeba postarać się o to, by z wyprawy zostały mu tylko dobre wspomnienia, bo rekomendacje uczestników to najskuteczniejsza reklama w tej branży.

Polityka 51.2003 (2432) z dnia 20.12.2003; Gospodarka; s. 52
Reklama