Energia rocka nie płynie z wyrozumowanej kalkulacji, bierze się ze sfery uczuć. Rock – jak czarny blues i soul – w swoich wybitnych dokonaniach był i jest muzyką duszy: ekstatycznej, cierpiącej, o wiele rzadziej beztroskiej, choć i tak się zdarzało. Oto dlaczego na szczycie niniejszego rankingu mamy pieśń, która powstała na najwyższym diapazonie emocji.
Przedstawiona lista z pewnością nie zawiera wielu piosenek, które z różnych powodów mogłyby się na niej znaleźć. Jest wszak, jako się rzekło, subiektywna, co w jakimś stopniu uprzedza spodziewane ataki.
Tym, co łączy 10 wymienionych utworów, nie jest ani artystyczna przełomowość, ani estetyczna ekstrawagancja często muzyce rockowej przypisywana, ale coś, co nazwać by można wiarygodnością tonu. Każda z tych piosenek jest zapisem życiowych doświadczeń, a przynajmniej tak się je odbiera. W każdej zawiera się też w mniejszym lub większym stopniu niezgoda na zastaną rzeczywistość, a więc także bunt, choć częściej egzystencjalny niż polityczny.
1. Eric Clapton „Layla”, 1970 r.
Historia tej piosenki jest historią z najprawdziwszego życia wziętą. Tytułowa Layla to Patti Harrison, piękna małżonka George’a Harrisona, w której Eric Clapton zakochał się na zabój. Sytuacja jak z romansu: Patti odczuwa dyskomfort, kiedy George zabrania jej kontynuować karierę modelki. Od czasu do czasu snuje się po studiu nagraniowym, gdzie George przygotowuje swój pierwszy album od czasu rozstania się z Beatlesami. W studiu ciężko pracuje gitarzysta Clapton, notabene serdeczny przyjaciel George’a. W przerwach między nagraniami Patti lubi sobie porozmawiać z Erikiem, co przekształca się we flirt – dla Patti bagatelny, dla Erica niemal śmiertelny.