Nazywa się Bonda. Ryszard Bonda. Prawdopodobnie wkrótce straci immunitet. Kim jest? Oszustem na wielką skalę? Narzędziem w rękach znacznie potężniejszych kombinatorów? Czy tylko biznesowym samorodkiem, którego wywróciła skala jego własnych interesów?
Wszyscy jego znajomi są zgodni: – Program Samoobrony to on miał w d... To po co został posłem? Odpowiedzi padają różne: po to, by zyskać immunitet, z próżności, dla szpanu, bo miało to pomóc w interesach.
– Ni cholery nie pomogło – kwituje Ryszard Bonda, a potem długo myśli nad własną odpowiedzią. Wyłącza komórkę, wyjmuje z niej baterię, otwiera piwo, nalewa sobie szklaneczkę, chrząka, reguluje klimatyzację w pokoju hotelu sejmowego, drapie się w głowę, patrzy w sufit i w końcu wypala: – A bo ja wiem?
Polityka
37.2003
(2418) z dnia 13.09.2003;
Kraj;
s. 28