Archiwum Polityki

Ciężko chorzy gangsterzy

Znany członek grupy pruszkowskiej Ryszard P., odpowiadający w procesie 28 gangsterów toczącym się przed warszawskim sądem okręgowym, został zwolniony z aresztu. Przedstawił wiarygodne dla sądu zaświadczenia lekarskie o złym stanie zdrowia. Choruje na zagrażającą życiu chorobę nowotworową. Musi poddać się leczeniu w Centrum Onkologii, co prawdopodobnie spowoduje wyłączenie dotyczących go zarzutów do odrębnego postępowania. Kłopoty zdrowotne dopadły w tej branży nie tylko jego.

Głośno było kilka lat temu o grupie ze Zgorzelca Zbigniewa M., ps. Carrington. W zgorzeleckiej wojnie gangów zginęło w 1998 r. 13 ludzi. Policja nie potrafiła jednak swojej wiedzy operacyjnej przełożyć na procesową i Carringtonowi nie postawiono zarzutów o zlecanie zabójstw. Został natomiast oskarżony o kierowanie potężną grupą przemycającą do Polski spirytus. Akt oskarżenia powstał w zielonogórskiej prokuraturze. Carrington siedział tam prawie dwa lata w areszcie. Najpierw odmawiał zeznań, w końcu się złamał i ujawnił cały mechanizm przemytu. Za popełnione czyny groziło mu zaledwie osiem lat więzienia. Sąd wziął po uwagę przyznanie się gangstera do winy i zwolnił go z aresztu. Na procesie miał odpowiadać z wolnej stopy.

Proces Carringtona jednak się nie odbędzie. Według oficjalnej wersji podczas rowerowej wycieczki (był zapalonym kolarzem, startował nawet w zawodach rowerów górskich) miał nieszczęśliwy upadek i doznał obrażeń głowy powodujących stałą utratę poczytalności. Z naszych informacji wynika, że wypadek mógł być sfingowany, ale nie przez Carringtona (faktycznie ma poważny uraz czaszki, przeszedł kilka operacji i jest inwalidą), lecz osoby, które chciały pozbawić go życia.

Polityka 40.2003 (2421) z dnia 04.10.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama